Nutrie amerykańskie pojawiły się nagle i zadomowiły w Rybniku (woj. śląskie). Stały się maskotkami miasta i chętnie je dokarmiano, przez co szybko ich populacja urosła. Teraz jednak pojawił się problem. Nutrie znalazły się na liście Inwazyjnych Gatunków Obcych i miasto może zostać zmuszone do pozbycia się zwierząt.
Nikt dokładnie nie wie, skąd się w Rybniku wzięły, ale pewne jest, że musiał w tym palce maczać człowiek. Nutrie amerykańskie, jak nazwa wskazuje, naturalnie w środowisku występują jedynie w Ameryce Południowej. Na innych kontynentach pojawiły się przez ludzi, którzy hodowali je głównie dla futra.
Gatunek inwazyjny. Co dalej z nutriami z Rybnika?
W Polsce ucieczki nutrii z hodowli obserwowano już od lat 60. XX wieku. Te nad rzeką Nacyną w Rybniku pojawiły się kilka lat temu i od razu stały się ulubieńcami wielu mieszkańców miasta. Dokarmiano je i szybko ich populacja urosła - teraz liczy około 300 osobników. Chwalił się nimi też urząd miasta, ale teraz sam ma związany z nimi ból głowy.
Jak poinformowała rzeczniczka katowickiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Natalia Zapała, w sprzyjających warunkach nutrie rozmnażają się przez cały rok, a po ciąży trwającej 127-138 dni rodzi się od dwóch do dziewięciu młodych, które osiągają dojrzałość płciową po trzech do dziesięciu miesięcy. Niekontrolowany przyrost ich populacji spowodował, że gatunek ten na terenie Polski zakwalifikowano do grupy IGO (Inwazyjnych Gatunków Obcych), podlegającej szybkiej eliminacji. - Dlatego RDOŚ Katowice przy wsparciu lokalnych samorządów planuje podjęcie działań polegających na odłowieniu osobników. Możliwe są dwie ścieżki postępowania ze schwytanymi osobnikami: uśmiercenie lub przekazanie do specjalnego azylu - miejsca, które posiada zezwolenie na przetrzymywanie osobników tego gatunku. Z punktu widzenia aktualnie obowiązujących przepisów prawa nie ma innych dróg postępowania w przypadku tego gatunku - podkreśliła rzeczniczka.
- Sprawdzamy, jak działają te przepisy prawa, jakie warunki mielibyśmy spełnić. Wiemy już, że te oczekiwania są dość duże, czyli trzeba cały teren (występowania gatunku - red.) zabezpieczyć - powiedziała Agnieszka Skupień, rzecznik miasta.
Apel do mieszkańców w sprawie nutrii
Jedna z fundacji zaoferowała, że może przyjąć 10 zwierząt. Co z pozostałymi 290, wciąż nie wiadomo.
Urzędnicy i RDOŚ apelują na razie, by nie karmić nutrii, by nie sprzyjać ich dalszemu rozrodowi. - Są to takie zwierzęta, które nie boją się człowieka, co zachęca do dokarmiania ich. To jedzenie z jednej strony powoduje, że przyrost tego inwazyjnego gatunku jest większy, a z drugiej strony zaprasza nieproszonego gościa, jakim jest szczur - wyjaśniła Zapała.
Przypomniała także, że jest to zwierzę dzikie, które, choć nie jest niebezpieczne, może zarazić chorobami lub pasożytami.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24