Pseudokibice bez problemu weszli na trybuny z racami, petardami i kominiarkami, a kiedy wbiegli na murawę, ochrona nie zareagowała - czytamy w raporcie delegata Śląskiego Związku Piłki Nożnej, który obserwował to, co działo się na murawie i poza nią podczas sobotniego meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków.
Do dokumentu dotarł reporter TVN 24, Jerzy Korczyński.
W sobotę na boisku w Knurowie doszło do awantury. Kilkudziesięciu chuliganów wtargnęło na murawę. Policja użyła broni gładkolufowej. Jeden z pseudokibiców został ranny - to 27-latek z Knurowa, który zmarł później w szpitalu.
"Szereg uwag"
"Zachowanie się służb porządkowych i informacyjnych wynajętej firmy ochrony przez organizatora budzi szereg uwag i zasługuje na bardzo niską ocenę. Niewłaściwe i bardzo pobieżne sprawdzanie odzieży wierzchniej i bagażu zarówno z wejść dla gospodarzy, jak i gości przyjezdnych, doprowadziło do wniesienia znacznej ilości środków pirotechnicznych, jak i elementów odzieży tzw. kominiarek służącym kibicom do zakrycia twarzy, czyli do braku identyfikacji" - czytamy w raporcie.
Delegat ŚZPN zwraca uwagę na "skandaliczne zachowanie" tych, którzy obserwowali mecz na trybunach. "Od początku do zakończenia meczu przez sędziego praktycznie brak dopingu dla swojej drużyny, jedynie przekleństwa, obraźliwe hasła, piosenki i słowa kierowane do kibiców gości" - czytamy w raporcie.
Na jednym z nagrań, udostępnionych przez śląską policję, widać jak pseudokibice wbiegają na boisko w kominiarkach. Dlaczego nie zareagowała wtedy ochrona? - Firma (ochroniarska-red.) wytłumaczyła się delegatowi, że ochraniali swoje zdrowie - mówi prezes Concordii Knurów, Andrzej Michalewicz.
Brak klubowego kierownika ds. bezpieczeństwa
Jak czytamy w raporcie, w Knurowie nie było wyznaczonego przez gospodarzy kierownika ds. bezpieczeństwa. To on musi dopilnować, by na trybunach i murawie było bezpiecznie. W dniu meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków był jednak chory. Jak twierdzi delegat ŚZPN, dopiero po jego interwencji do wykonywania zadań kierownika ds. bezpieczeństwa został wyznaczony jeden z pracowników wynajętej przez klub firmy ochroniarskiej. Tych funkcji nie powinno się jednak łączyć.
W raporcie przygotowanym przez delegata ŚZPN czytamy również, że mecz pomiędzy Concordią Knurów a Ruchem Radzionków był przerwany już w 4. minucie spotkania. Później także w 18. W końcu - po 33 minutach meczu i przy wyniku 1:4 dla zespołu z Radzionkowa, został przerwany ostatecznie.
Wtedy grupa ok. 50 chuliganów wtargnęła na murawę. Interweniowała policja. W stronę mundurowych poleciały niebezpieczne przedmioty. Użyto broni gładkolufowej. W czasie starcia na stadionie ranny został 27-latek z Knurowa, który zmarł w szpitalu. CZYTAJ O WYNIKACH SEKCJI ZWŁOK
"Delegat mówił coś innego"
Mimo sobotniej awantury na boisku, prezes klubu zapewnia, że mecz został zorganizowany prawidłowo. - Uważam, że zrobiliśmy wszystko, by ten mecz odbył się spokojnie, w bezpiecznej atmosferze. Natomiast to, co działo się po meczu, chyba wszystkim wymknęło się spod kontroli - mówi Andrzej Michalewicz.
Twierdzi, że o dobrej organizacji zapewniał go także delegat ŚZPN. Ten sam, który później stworzył druzgocący raport. - Jestem zaskoczony, bo delegat mówił coś innego na spotkaniu pomeczowym - dodaje prezes Concordii Knurów.
Sprzedali więcej biletów, niż zwykle
Prezes przyznaje, że zazwyczaj podczas jednego meczu w Knurowie sprzedawanych jest średnio 100-300 biletów. Tym razem sprzedano ich ponad 500. Mimo to, władze klubu nie zadbały o to, by podczas imprezy była na miejscu karetka.
- Nie było takiej potrzeby. W Knurowie jest jedna karetka. Dojechała w 4 minuty - przekonuje prezes Concordii, Andrzej Michalewicz.
Okoliczności interwencji funkcjonariuszy podczas meczu są szczegółowo wyjaśniane na polecenie śląskiego komendanta wojewódzkiego policji. Sprawą zajmuje się także gliwicka prokuratura okręgowa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja