Awaria nadajnika GPS przeszkodziła w dokładnym odczycie, na ile kilometrów wzniósł się bezzałogowy balon, który wystartował dzisiaj z Gliwic. Miał on pobić rekord świata w wysokości lotu, ale nie wiadomo, czy to się udało.
Balon o nazwie Seba-5 miał pobić w sobotę rekord świata w wysokości bezzałogowego lotu, który wynosi 44376 m. Gdyby się udało, pobiłby równocześnie rekord Polski – 42650 m – ustanowiony 4 maja tego roku, również na gliwickim lotnisku.
Brak potwierdzenia to brak rekordu
– Jestem zły na samego siebie, że nie pomyślałem wcześniej o załączeniu dwóch nadajników GPS różnych producentów – narzeka Tomasz Brol, organizator bicia rekordu. – Nie chcę rozstrzygać, czy nam się udało, czy nie, bo po prostu nie mamy niezbędnych odczytów – dodaje.
Ekipa z gliwickiego aeroklubu wie na pewno, że balon uniósł się bardzo wysoko, ponieważ nie zawiódł miernik temperatury, który cały czas przekazywał dane. To pozwoliło jednak tylko na szacunkowe, nierozstrzygające wnioski.
Będą kolejne próby
Seba-5 spadnie gdzieś na pograniczu polsko-słowackim, w Tatrach. Balonu najprawdopodobniej nie uda się odzyskać, ale Brol zapewnia, że spróbuje pobić rekord jeszcze raz.
Autor: pw/mz / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice