Do posłów trafiły pierwsze SMS-y, w których Marek Plura z PO przybliża niuanse śląskiej gwary. – Chciałbym w naturalny sposób przypomnieć w Sejmie sprawę języka śląskiego – mówi..
Jak pisze "Dziennik Zachodni", pierwsze wiadomości z propozycją telefonicznego kursu godania trafiły do posłów w piątek. Otrzymali je członkowie Zespołu Parlamentarnego ds. Piastowania Śląskiej Godki oraz Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych.
Plura zaczął od kuchni - wyjaśnia np., czym różni się polska i śląska kiszka (na Śląsku to zsiadłe mleko, w innych częściach Polski - kaszanka).
Lekcje nieobowiązkowe
Plan jest taki, że SMS-y ze śląskim godyniem dotrą do zainteresowanych 2-3 razy w tygodniu. W planach są również maile. Jeśli ktoś nie będzie chciał otrzymywać takich wiadomości, poseł oczywiście do prośby się przychyli. Pierwsi odbiorcy, zapytanie przez "Dziennik Zachodni", reagują różnie:
- Kapitalny pomysł dla wszystkich goroli - śmieje się posłanka Magdalena Kochan ze Szczecina.
- Nikogo nie trzeba uszczęśliwiać na siłę - uważa Maria Nowak z PiS-u. - Posłowie to ludzie światli. Jeśli będą chcieli, na pewno poznają śląszczyznę.
- Ciekawy pomysł - mówi Marek Ast, poseł PiS z Zielonej Góry. - Jestem zwolennikiem popularyzacji gwary śląskiej i chętnie poznam nowe słowa, choć nie zgadzam się z Markiem w sprawie starań o język regionalny.
Pozytywnie i dowcipnie
- Zamierzam prowadzić tę akcję w pozytywnej i dowcipnej atmosferze, z odrobiną humoru, z którego słyną przecież Ślązacy - mówi Plura.
Jeden z posłów zażartował, że może dzięki niemu Jarosław Kaczyński i Donald Tusk w końcu zrozumieją, co na partyjnych spotkaniach mówią ich koledzy ze Śląska.
Autor: pw / Źródło: Dziennik Zachodni/TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Archiwum