Do pracowników Jastrzębskich Zakładów Remontowych (JZR) protestujących pod ziemią w kopalni "Budryk" dołączyły kolejne dwie kopalnie - informuje związek zawodowy Sierpień 80". W ten sposób górnicy sprzeciwiają się zwolnieniu 455 osób. Co prawda JSW, do której należą JZR proponuje im możliwość zatrudnienia w innej ze swoich spółek, lecz na innych - zdaniem pracowników - gorszych warunkach.
Protest w kopalni Budryk w Ornontowicach rozpoczął się o godz. 6, gdy na powierzchnię nie wyjechało 18 pracowników Jastrzębskich Zakładów Remontowych (JZR). Po kilku godzinach przyłączyli się kolejni górnicy - w sumie pod ziemią protestowały 33 osoby.
Kopalnie dołączają do strajku
Jak poinformował rzecznik prasowy Sierpnia "80", po porannej zmianie nie wyjechało też 20 górników zatrudnionych przez JZR na kopalni "Zofiówka" i pięciu na kopalni "Borynia".
O tym, że sytuacja jest nerwowa świadczy fakt, że nawet do związków zawodowych docierają sprzeczne informacje. Nie potwierdziły się bowiem informacje przekazane początkowo przez rzecznika Sierpnia "80" Patryka Koselę dotyczące okupacji biura dyrektora KWK "Pniówek".
Nie chcą podwyżek, tylko stabilnej pracy
Jak powiedział Wójtowicz, pracownicy JZR domagają się zachowania bezterminowych umów o pracę w obrębie grupy kapitałowej Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). - Oni tylko się upominają o to, co im się należy. Pracowali na umowach na stałe w grupie kapitałowej i chcą dalej pracować na umowach na stałe. Nie chcą żadnych podwyżek – wprost przeciwnie, chcą zaoszczędzić dla firmy prawie 5 mln zł, bo tyle kosztują odprawy, które im się proponuje - akcentował związkowiec w rozmowie z dziennikarzami. - Chcą być traktowani z szacunkiem - dodał.
Powstałe w 1998 r. Jastrzębskie Zakłady Remontowe sp. z o.o. wchodzą w skład grupy JSW, (jej częścią jest m.in. kopalnia Budryk).
W ubiegłym tygodniu, w związku z likwidacją części działalności JZR obejmującej usługi górnicze, ogłoszono regulamin zwolnień grupowych ponad połowy załogi, czyli 455 pracowników spółki. JSW zaoferowała preferencje przy ich zatrudnianiu w innej firmie grupy - spółce Szkolenie i Górnictwo (SiG). SiG zamierza przyjąć w przyszłym roku ok. 700 osób.
Zdaniem związkowców, zwolnieni będą zatrudniani na gorszych warunkach. - Mają tam pracować praktycznie na umowach śmieciowych, bez możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych, na znacznie gorszych warunkach finansowych - oświadczył w przesłanym komunikacie Patryk Kosela, rzecznik prasowy związku zawodowego "Sierpień 80".
Będę rozmowy?
Z kolei Krzysztof Łabądź, także z Sierpnia "80" dodał w rozmowie z dziennikarzami, że jego związek będzie pomagał protestującym. - Wyżywienie będzie im dostarczane na bieżąco, zjedzie do nich lekarz, który zapewni bezpieczeństwo - powiedział Krzysztof Łabądź dodając, że górnicy prosili, by kolejni nie dołączali do strajku. - Na razie nie ma sygnału ze strony zarządu, że chcą podjąć rozmowy. Jeśli będzie sygnał o rozpoczęciu rozmów, pracownicy zdecydują czy przerwą strajk - oświadczył.
- To prezes Zagórowski jest do zwolnienia, a nie pracownicy. Niech go tam biorą do Brukseli czy Warszawy, byle tylko z dala od Śląska i górnictwa - zaznaczył.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice