- Silnik najprawdopodobniej był zgaszony, a ojciec chłopca prawdopodobnie był na zakupach - informacje policji o pożarze samochodu z trzyletnim dzieckiem w środku to na razie przypuszczenia. Wiadomo, że chłopiec był w samochodzie sam i że wyciągnął go ojciec. Obaj są poparzeni, dziecko w stanie bardzo ciężkim.
Trzyletni chłopiec ma poparzone 50 procent powierzchni ciała, jego 40-letni ojciec - poparzone dłonie. Tak wynikało ze wstępnych informacji Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Katowicach.
- Po rozległym i głębokim oparzeniu dziecko jest w stanie bardzo ciężkim, w śpiączce farmakologicznej. Zastosowano intensywną terapię. Leczenie będzie długotrwałe - powiedział nam dzisiaj Ludwik Stołtny, kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Górnośląskiego centrum Zdrowia w Katowicach.
Przyczyny pożaru - wciąż nieznane.
Świadkowie twierdzą, że coś wybuchło w samochodzie.
"Wykazał się dużą odwagą"
W czwartek około godziny 19 w Rybniku w dzielnicy Boguszowice zaczął płonąć samochód osobowy.
- Z daleka widzieliśmy jak dym szedł. Pomyślałam, pewnie u sąsiada się pali - mówi mieszkanka bloku, pod którym był pożar.
- Ale jak się okazało, jakiś pan tu podjechał i poszedł do sklepu coś kupić. Ratował potem tego dzieciaka, miał ręce sparzone. A dzieciaka wodą polewali, żeby nie czuł tego bólu. Widzieliśmy, jak go zabierali do helikoptera. Płakał - opowiada dalej.
- W pojeździe w momencie pożaru znajdował się chłopiec, ojciec najprawdopodobniej robił zakupy. Kiedy mężczyzna zauważył, że samochód się pali, wyciągnął dziecko. Wykazał się dużą odwagą - mówi Dariusz Jaroszewski, rzecznik policji w Rybniku.
Policjanci byli na miejscu pierwsi, udzielili poparzonym pierwszej pomocy, zorganizowali wodę do ochłodzenia.
Trzylatka zabrał do szpitala śmigłowiec ratowniczy. Ojca przetransportowała karetka.
Spalony samochód został zabezpieczony. - Będą oględziny, przesłuchania świadków - mówi Jaroszewski.
Dodał, ze w chwili wybuchu pożaru silnik samochodu najprawdopodobniej był zgaszony.
W bardzo ciężkim stanie
- Po rozległym i głębokim oparzeniu chłopiec jest w stanie bardzo ciężkim. Zastosowano intensywną terapię, jest w stanie śpiączki farmakologicznej, leczenie będzie długotrwałe. Zajmujemy się jego funkcjami życiowymi – oddychanie, krążenie, homeostaza. Ranami i oparzeniami zajmują się chirurdzy - mówi dr n. med. Ludwik Stołtny, kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. - Wymaga głębokiego działania przeciwbólowego i wyrównywania zaburzeń, które towarzyszą takiemu stanowi. Jest okres wstrząsu, później zakażenia, bo to rozległa rana, której zniszczone tkanki są świetną pożywką. Później proces gojenia się, przeszczepiania i rehabilitacji. To jest proces bardzo długotrwały - dodaje.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice