Potrącił śmiertelnie człowieka, po trzech dniach zgłosił się na policję. "Nie wiedziałem"

Zgłosił się na policję po trzech dniach od potrącenia człowieka
Zgłosił się na policję po trzech dniach od potrącenia człowieka
Źródło: śląska policja
- Poczułem, że coś potrąciłem, zatrzymałem się, ale nic nie znalazłem. Pomyślałem, może to sarna albo pies i uciekło w pole. Była noc, deszcz - tłumaczył policji 50-latek, którym kierował białym iveco. Trzy dni wcześniej w rowie przy drodze znaleziono martwego 39-latka. Został potrącony.

Osłona reflektora z białej ciężarówki iveco, wyprodukowanej po 2007 roku - to był jedyny ślad, jaki mieli policjanci. Część auta znaleźli przy 39-latku z Mierzęcic, którego zwłoki ujawniono w sobotę rano w rowie przy dawnej "jedynce" w Siewierzu, przy jezdni w kierunku Katowic.

Dokładnie przy zjeździe na nowe, podmiejskie osiedle. Odludzie, żadnego domu w okolicy, żadnych świadków, kamer monitoringu.

Po zarządzonej na poniedziałek sekcji zwłok mężczyzny i ustaleniu dokładnej godziny śmierci funkcjonariusze mieli jeszcze przejrzeć nagrania z monitoringu w centrum Siewierza, czy biała ciężarówka faktycznie przejeżdżała tamtędy o krytycznej porze.

Nie zdążyli. Po tym, gdy wypadek nagłośniły media, w poniedziałek około południa kierowca iveco sam zadzwonił na policję. - Powiedział, że to chyba on brał udział w tym wypadku. Usłyszał o nim w radiu - mówi Tomasz Mogielski z policji w Będzinie.

Kierowca to 50-latek spod Żywca. Jak opowiedział policjantom, przejeżdżał przez Siewierz nocą z piątku na sobotę i około godz. 2 poczuł uderzenie. - Zatrzymałem się, rozejrzałem dookoła samochodu, ale nic nie znalazłem. Było ciemno, padał deszcz. Myślałem, że może potrąciłem sarnę albo psa i zwierzę uciekło w pole - miał wyjaśniać.

- Mogło tak być. Mógł zatrzymać się 50 metrów dalej i nie znaleźć potrąconego - zgadza się Mogielski. Ale dodaje: - Mogło też być tak, że kierowca miał coś na sumieniu. A teraz zgłosił się, bo się wystraszył. Będziemy to weryfikować.

Biegli sprawdzą teraz tachograf. Można z niego wyczytać prędkość pojazdu i każdy postój.

Kierowca został przesłuchany i wrócił do domu. Sprawą zajmuje się prokuratura w Zawierciu.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl

Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: