Wyrwał sobie dreny, wybił szybę, z kuchni porwał dwa noże i zaatakował nimi interweniujących policjantów. Padły strzały. Postrzelony mężczyzna zmarł na stole operacyjnym. Policja nie ma wątpliwości: agresywny pacjent zagrażał personelowi i innym pacjentom. Do incydentu doszło przed północą w miejskim szpitalu w Rudzie Śląskiej.
Jak mówił na antenie TVN24 Andrzej Gąska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, mężczyzna "dostał czegoś w rodzaju ataku szału".
Mężczyzna był po zabiegu operacyjnym. - Wyrwał sobie dreny i wenflony, które miał założone. Wybiegł z oddziału, wybijając po drodze szybę - relacjonuje Gąska.
Według funkcjonariuszy, pacjent zdemolował korytarz, po czym wszedł do kuchni, skąd wziął dwa noże.
- Działał w amoku, nie reagował na żadne środki przymusu – dodaje Tomasz Gogolin ze śląskiej policji
Jak relacjonuje reporter TVN24, policję wezwał personel medyczny szpitala. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, najpierw musieli odnaleźć pacjenta, bo ten się przed nimi ukrywał. Do miejsca, w którym się znajdował, policję doprowadziły ślady krwi.
Padły dwa strzały
56-latek ukrył się w pomieszczeniach piwnicznych. Jak opowiada Gąska, kiedy policjanci wezwali go do odrzucenia noży, zaatakował ich. Jeden z policjantów oddał strzał z broni służbowej w nogę. Wtedy jeden z noży, który trzymał mężczyzna, wypadł mu z dłoni. Jeszcze używając drugiego noża ponownie rzucił się do ataku. Wtedy padł drugi strzał - relacjonuje śląska policja.
Funkcjonariusze podkreślają, że mimo tego, iż pacjent był ranny, wciąż był agresywny. Starał się odepchnąć obezwładniających go policjantów.
Po drugim strzale pacjent położył się na ziemię. - Został zabrany na salę operacyjną. Był wówczas przytomny - zaznacza Tomasz Gogolin.
56-letniego pacjenta nie udało się jednak uratować. Około godz. 2.30 w nocy policja otrzymała informację, że w trakcie zabiegu operacyjnego pacjent zmarł. Nie wiadomo na razie, co mogło być przyczyną jego agresywnego zachowania.
Mężczyzna był mieszkańcem Rudy Śląskiej, nie był wcześniej notowany przez policję.
Szpital: postępowaliśmy zgodnie z procedurami
Szpital Miejski w Rudzie Śląskiej zaznacza, że kiedy 56-latek zaczął być agresywny wprowadzone zostały "procedury odpowiednie do jego postępowania". Wezwano policję, odizolowano innych pacjentów.
- (Mężczyzna) Stwarzał zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów oraz personelu medycznego. Według procedur, została wezwana policja, która przyjechała na miejsce zdarzenia i obezwładniła pacjenta - mówi dr Adam Furmaniuk ze Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej.
Postrzelony trafił na stół operacyjny. - Około godz. 2.30 nastąpił jego zgon - mówi Furmaniuk.
Lekarz nie ujawnił szczegółów dotyczących przebiegu zajścia z punktu widzenia personelu medycznego. - Trwa śledztwo - mówił. Nie powiedział o mężczyźnie i stanie jego zdrowia nic ponad to, że był pacjentem miejskiego szpitala.
W nocnej strzelaninie nie ucierpieli inni pacjenci, ani nikt z personelu medycznego. Wszyscy jednak, który byli bezpośrednimi świadkami tych wydarzeń, zostaną przesłuchani - zapowiada policja.
Sekcja odpowie na pytanie o przyczynę śmierci
Policja podkreśla, że nie ma informacji o tym, by śmierć nastąpiła na skutek strzałów oddanych przez funkcjonariuszy. – Policjanci starali się strzelać w dolne partie ciała – w nogę i dolną część miednicy. Prokuratura, która wyjaśnia tę sprawę, zarządzi zapewne sekcję zwłok. Dokładne badanie pozwoli na ustalenie przyczyny zgonu a być może także powodu, dla którego ten mężczyzna w ten sposób się właśnie zachowywał - mówi Gąska.
Strzały ostrzegawcze nie padły
Rzecznik śląskiej policji tłumaczy, że w tym przypadku nie było możliwości oddania strzałów ostrzegawczych. – Sytuacja rozgrywała się w pomieszczeniu gdzie łatwo o rykoszet i zranienie drugiej osoby. Nie do przewidzenia byłby tor lotu pocisku. Poza tym strzał został oddany w momencie ataku agresywnego napastnika na policjanta – mówi.
Dodaje, że policjanci nie mieli na wyposażeniu paralizatora. - Mieli gaz obezwładniający i pałkę i tych środków (zanim sięgnęli po broń) użyli - tłumaczy Gąska.
Zauważa, że policjanci, którzy przyjechali na interwencję, nie odnieśli żadnych obrażeń fizycznych. Wydarzenia te były jednak dla nich bardzo traumatyczne.
Do strzelaniny doszło w szpitalu miejskim w Rudzie Śląskiej:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS/i / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24