- Pierwszy raz w życiu się bałem - przyznał jeden z funkcjonariuszy, obecnych na miejscu tragedii, do której doszło w Domu Księcia w Częstochowie. Zginął tam 36-latek. To był, według prokuratury, nieszczęśliwy wypadek. Mężczyzna miał się potknąć i nadziać na barierę schodów, która nie była zabezpieczona. Jego pijani kompani byli innego zdania. Chcieli zlinczować domniemanego mordercę, rzucali cegłami w policjantów i strażaków.
W sobotę alarm podniosła jedna z lokatorek. Na klatce schodowej znalazła zakrwawionego mężczyznę. - Nie wiadomo dokładnie, o której to było. Policja została wezwana o 15.15 - mówi Anna Kaczyńska, prokurator rejonowy w Częstochowie.
Najpierw zbiegli się jego znajomi, mieszkańcy Domu Księcia. Był u nich gościem, na przepustce z wojska. Żołnierz zawodowy, miał 36 lat. Imprezowali.
Kompani zdjęli mężczyznę z pręta balustrady schodów. Akurat w tym miejscu kilka nie było zabezpieczonych poręczą. Mężczyzna, według relacji kolegów, był nabity na pręt. Reanimacja nie pomogła, lekarz pogotowia stwierdził zgon.
"Zrobimy z nim porządek!"
Kompani podejrzewali morderstwo. Żołnierza ich zdaniem miał pchnąć na pręt sąsiad, który poprzedniego dnia groził mu śmiercią. Postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość.
- Krzyczeli: zrobimy z nim porządek, spalimy mieszkanie, kamień nie zostanie na kamieniu! - opowiada Kaczyńska.
Policjanci próbowali interweniować, ale napotkali ostry opór. Mieszkańcy nie zamierzali ich wpuszczać do budynku.
- Mężczyźni, kobiety. Z butelkami, kamieniami, cegłówkami. Zaczęli w nas rzucać. Musieliśmy ściągnąć na miejsce wszystkie częstochowskie odziały policji - opowiada pani prokurator.
Nikt z mieszkańców nie został aresztowany ani nie usłyszał zarzutów. Nie starczyłoby dla nich miejsca w izbie wytrzeźwień. Było ich około 30 i niemal każdy był mocno pijany. Sytuację udało się jednak opanować. Ciało żołnierza zabrano z budynku. Ocalono także mężczyznę podejrzewanego przez sąsiadów o zabójstwo.
- Musieliśmy tego mieszkańca zatrzymać, żeby go odizolować od sąsiadów i w ten sposób uchronić przed linczem - dodaje prokurator.
"To narażanie życia i zdrowia lokatorów"
Według ustaleń prokuratury i policji wstępnie można przyjąć, że przyczyną śmierci żołnierza był nieszczęśliwy wypadek. Sekcja zwłok wykaże m.in. czy był pijany. Na pewno śmiertelna rana pochodzi od metalowego pręta.
- Moim zdaniem było tak: mężczyzna schodził w dół do kolegów w ogródku, pośliznął się na schodach i upadł na balustradę - mówi Kaczyńska.
Nie znaczy to jednak, że to koniec sprawy. Śledztwo, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności zdarzenia wciąż trwa. Mogą się też pojawić zarzuty.
Prokuratura będzie na pewno prowadzić postępowanie przeciwko władzom miasta. Za schody.
- Strome, śliskie, a do tego ta balustrada bez poręczy. To narażanie życia i zdrowia lokatorów poprzez niewypełnianie obowiązków zarządcy kamienicy. Mieszkańcy twierdzą, że zgłaszali to zarządcy. Tam przecież mieszkają dzieci - podkreśla prokurator Kaczyńska.
"To specyficzna kamienica"
- 17 czerwca robiliśmy roczny przegląd techniczny Domu Księcia. Nie ma tam słowa o balustradzie. Zakładam więc, że wtedy poręcz jeszcze tam była. Musiała zostać skradziona później - mówi Paweł Konieczny, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Częstochowie, który administruje Domem Księcia. - To specyficzna kamienica. Ludzie tam wyrywają elementy drewniane i palą w piecach - dodaje.
Dom Księcia jest stopniowo wysiedlany. To warunek, jaki stawiają potencjalni wykonawcy remontu. Ze 112 mieszkań opuszczonych jest już 80. - Problem będzie z 9 rodzinami, które wykupiły mieszkania - przyznaje Konieczny.
Drugi problem to koszt kompleksowego remontu. Opiewa aż na 40 mln zł, bo trzeba wymienić wszystkie instalacje i dach, poza tym kamienica jest pod nadzorem konserwatora zabytków.
- Remonty bieżące wykonujemy, w tym roku kominów, częściowo schodów i piwnicy, gdzie było zagrożenie sanitarne z powodu wylewających się fekaliów - mówi Konieczny. - Balustrada też już została uzupełniona.
Dom Księcia przy al. Wolności w Częstochowie to modernistyczny budynek, wzniesiony w latach 1912–1913 na życzenie księcia Michała Aleksandrowicza Romanowa.
Żołnierz zginął na pręcie nie zabezpieczonej poręczą balustrady w kamienicy w Częstochowie:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski