Ślad po tym, jak zostały pocięte butelką po twarzy zostanie im prawdopodobnie na zawsze. Elwira i Anna znowu były w miejscu ataku. Obok znowu był 26-latek podejrzany o okaleczenie ich rozbitą butelką. Tym razem były jednak bezpieczne, bo wszyscy w poniedziałek uczestniczyli w wizji lokalnej, zorganizowanej przez prokuraturę.
Eksperyment został przeprowadzony po godz. 21:30 na ul. Piotra Skargi. To tutaj, w nocy z 31 marca na 1 kwietnia doszło do ataku.
- Prokurator prowadzący śledztwo stwierdził, że w zeznaniach podejrzanych, poszkodowanych i świadków występują rozbieżności. Eksperyment pozwolił na uszczegółowienie postępowania i wyraźne stwierdzenie, które sprzeczności wymagają wyjaśnienia - tłumaczy Monika Łata z katowickiej prokuratury.
26-letnie Sebastian K. jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa dwóch młodych kobiet i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na ich zdrowiu. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie.
Status podejrzanych w tej sprawie ma też dwóch jego kolegów, którzy towarzyszyli mu feralnego wieczoru. Usłyszeli zarzuty udziału w bójce. Będą odpowiadać z wolnej stopy.
Bez kontaktu
Prokuratorzy wyjaśniają, że w czasie eksperymentu podejrzany o użycie "tulipana" mężczyzna podtrzymał swoje wcześniejsze wyjaśnienia. K. twierdzi, że co prawda użył rozbitej butelki, ale w celu odstraszenia agresywnych osób.
- W czasie eksperymentu przedstawił on swoją wersję wydarzeń, a potem to samo zrobiły poszkodowane oraz świadkowie. Nie doszło do konfrontacji zeznań. Strony nie miały ze sobą kontaktu - zapewnia prokurator Łata.
Eksperyment procesowy trwał ponad godzinę.
- Śledczy zadbali o to, żeby sceneria jak najbardziej przypominała tamten wieczór. Na potrzeby eksperymentu policja wyłączyła ruch samochodów w tym miejscu - opowiada Jerzy Korczyński, reporter TVN24.
Okaleczone na zawsze
Według relacji 18-letniej Elwiry i o sześć lat starszej Anny, wszystko zaczęło się od zaczepki Sebastiana K.
Gdy czekały na autobus do domu, 26-latek objął ich koleżankę, powiedział: "Pójdziesz ze mną" i pociągnął za sobą. W obronie dziewczyny stanął jej kolega. Sebastian K. miał wtedy rzucić w niego kebabem, a potem rozbić butelkę po piwie, którą zaczął atakować.
Napastnikowi mieli pomagać Adrian O. i jeszcze jeden kompan. Elwira i Anna próbowały rozdzielić chłopaków. Wtedy zostały ranione "tulipanem" przez Sebastiana K.
- Dostałyśmy za nic - mówiły na antenie TVN 24.
Wyręczyły policję
Sprawą zajęła się policja. Mijały tygodnie, a sprawca wciąż był wolny. Dziewczynom zdjęto szwy. Wiedziały już, że blizny zostaną im prawdopodobnie na całe życie. Jak mówią - miały poczucie niesprawiedliwości. Obawiały się, że nikt nie poniesie konsekwencji za ich oszpecenie.
Postanowiły działać na własną rękę. Dotarły do baru naprzeciwko przystanku, gdzie doszło do bójki. Przypuszczały, że napastnik tam mógł kupić kebab, którym rzucił w ich kolegę. Trafiły. Bar miał monitoring, udostępnił dziewczynom nagranie. Był na nim Sebastian K. Anna I Elwira wrzuciły film do sieci.
Reakcja była lawinowa. Jedna z internautek we wtorek udostępniła nagranie z komórki z twarzą tego samego mężczyzny. Jak pisała w poście, zaczepiał on dziewczyny w innym miejscu, ale podobnie jak na Piotra Skargi.
Twarz Sebastiana K. w tym filmie była tak wyraźna, że kolejni internauci w ciągu kilku godzin rozpoznali, kto to jest i podali poszkodowanym jego nazwisko.
- On mieszka blisko mnie - napisała jedna z internautek.
Poszkodowane przekazały te informacje policji. 24 maja - półtora miesiąca po ataku - śledczy potwierdzili, że Sebastian K. przebywa w areszcie w Herbach. Był tam za kradzież z włamaniem, a wcześniej karany był za jazdę po pijanemu.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łód