Ok. 1,3 tys. osób protestuje w piątek rano pod ziemią w związku m.in. z rządowym planem dla Kompanii Węglowej – poinformował szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik. Do górników dołączają pracownicy powierzchni z kopalń przewidzianych do likwidacji. Chodzi o zakłady Brzeszcze, Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy oraz Pokój.
Jak przekazał Grzesik na porannym briefingu przed bytomską kopalnią Bobrek-Centrum, rano w zakładach, które mają być zlikwidowane protestowało pod ziemią ok. 1,3 tys. pracowników.
- To jest liczba, która się cały czas zmienia. Jedni odchodzą, niektórzy muszą, inni dochodzą. W tej chwili w kopalni Bobrek-Centrum protestuje ok. 150 osób - podał.
Najwięcej protestujących - ok. 600 pracowników – przebywało pod ziemią w kopalni Brzeszcze, gdzie tę formę protestu podjęto jeszcze w środę, w dzień prezentacji rządowego programu.
Według informacji służb kryzysowych wojewody śląskiego pod ziemią po skończonych zmianach przebywało 696 osób z kopalni Brzeszcze, 126 osoby z kopalni Bobrek-Centrum pod ziemią (w tzw. ruchu Bobrek), 146 osoby z kopalni Sośnica-Makoszowy (w tzw. ruchu Makoszowy) oraz 102 osób z kopalni Pokój.
Górnicy: śmierć kopalni to śmierć całego regionu:
Protestują pod ziemią i na dachu
Taką samą formę protestu, jak górników, którzy po swoich zmianach pozostają pod ziemią, przyjmują pracownicy powierzchni, których zgodnie z rządowym planem przede wszystkim obejmą zwolnienia (większość górników dołowych z likwidowanych kopalń ma być przeniesiona do innych zakładów). To głównie pracujący w zakładach przeróbczych oraz w administracji. Służby wojewody określały, że na powierzchni protestowało w piątek rano łącznie ponad 60 osób - 10 osób w Sośnicy, cztery w Bobrku–Centrum oraz 42 w Brzeszczach.
Do strajkujących górników dołączyli mieszkańcy Brzeszcz, Zabrza i Rudy Śląskiej, którzy wyszli na ulicę i zablokowali drogi. W Brzeszczach ok. 200 osób blokuje fragment DK 933 prowadzącej z Pszczyny.
W piątek rano Grzesik mówił, że w swoich miejscach pracy pozostali m.in. pracownicy przeróbki z obu części ostatniej bytomskiej kopalni. Na tzw. ruchu Centrum protestujący wyszli na dach zakładu przeróbczego – podobnie jak czynili to przy protestach przeciwko likwidacji swojej kopalni w przeszłości.
Według informacji związkowców na swoich miejscach pracy jeszcze w czwartek zdecydowały się pozostać pracownice administracji z kopalni Brzeszcze oraz Sośnica-Makoszowy. W piątek do protestu miała też dołączyć administracja z Bobrka-Centrum i Pokoju.
W piątek rano w przewidzianych do likwidacji zakładach odbyły się kolejne już masówki. W pozostałych zakładach spółki rozpoczną się one na wszelkich zmianach tego dnia. W poniedziałek w całym regionie śląsko-dąbrowskim zaplanowano akcję protestacyjno-strajkową. Związkowcy na razie nie chcą zdradzać szczegółów.
Rano odbyły się masówki informacyjne:
Prace może stracić 5,2 tys. osób
Przyjęty w środę przez rząd plan naprawczy dla KW stwierdza m.in., że możliwości dofinansowania spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji upadnie ona w ciągu miesiąca. Wśród rozwiązań wskazano likwidację 4 kopalń KW, przeniesienie 6 tys. osób do innych zakładów i osłony dla 5,2 tys. zwalnianych – kosztem ok. 2,3 mld zł.
Związkowcy podkreślają, że realizacja rządowego planu będzie miała bardzo negatywne skutki dla regionu. Przypominają, że miasta takie, jak Bytom, w których przed kilkunastu laty zlikwidowano kopalnie, do dzisiaj borykają się ze strukturalnym bezrobociem i innymi problemami społecznymi.
Związkowcy będą rozmawiać, ale na Śląsku
Związkowcy deklarują, że są otwarci na rozmowy dotyczące programu naprawczego KW, warunkiem jest jednak wycofanie się z deklaracji ogłoszonych przez rząd w środę. Są zdania, że takie rozmowy powinny odbyć się na Śląsku. Jak mówił w piątek rano Grzesik, dotąd nikt z rządu nie skontaktował się ze związkami ani z załogami protestujących zakładów.
- Żadnej reakcji nie ma, czujemy się wystrychnięci na dudka. Obiecano nam, że ten plan naprawczy będzie z nami dyskutowany, że będzie uzgadniany, że odbędą się konsultacje, w trakcie których będziemy mogli odnieść się do założeń tego planu, że będzie on przyjmowany w konsensusie społecznym. Pani premier obiecała, że będzie inaczej niż do tej pory, okazało się jednak, że jest tak, jak zwykle” - mówił szef górniczej Solidarności.
Czwartkowa konferencja zawodowa przedstawicieli związków zawodowych:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MP / Źródło: TVN24 Katowice/ PAP