Niepokój związany z utratą miejsca pracy miesza się strachem o życie mężów protestujących pod ziemią - takie emocje towarzyszą pracownicom przeznaczonej do likwidacji kopalni Pokój w Rudzie Ślaskiej.
Trwa czwarta doba protestu w czterech kopalniach Kompanii Węglowej (KW), które według rządu mają zostać zlikwidowane: Brzeszcze w miejscowości o tej nazwie, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej. Przeciwko zwolnieniom protestują zarówno górnicy (pod ziemią) oraz pracownicy administracji (na powierzchni).
W tej ostatniej grupie znajdują się żony górników. W rozmowie z TVN24 kobiety przyznają, że przezywają ciężkie chwile. Niepokój o miejsce pracy miesza się bowiem z niepokojem o zdrowie mężów. - Walczymy o miejsca pracy, ale myślę także o tym, co się dzieje tam na dole, gdzie panują ciężkie warunki. Pożegnaliśmy się z mężem w piątek rano. Do tej pory nie mam od niego żadnego sygnału i nie wiem co się z nim dzieje – przyznała pani Justyna pracująca w kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej. - To bardzo trudny moment i będzie chyba jeszcze trudniej, bo z dnia na dzień możemy być bez środków do życia – dodała.
Protestujący chcą rozmawiać
Protestujących na powierzchni kobiet nie uspokajają przy tym rządowe obietnice odpraw dla zwalnianych pracowników. - Jesteśmy oszołomione tym co się dzieje, bo każdego dnia mówi się coś innego. Raz - że mamy gwarancje zatrudnienia w innych oddziałach, za chwilę mówi się, że cała administracja z przeznaczonych do likwidacji czterech kopalń jest do zwolnienia bez odpraw - tłumaczyła w rozmowie z TVN24 z kolei pani Elżbieta, także pracująca w rudzkiej kopalni.
Nie kryje, że w związku z planami likwidacji zakładu czuje niepokój. Sytuacja jest tym trudniejsza, że już od kilku dni nie tylko nie widziała męża, ani swojej 10-letniej córki. Na czas protestu oddała ją pod opiekę najbliższej rodziny.
Wierzy jednak w dobre zakończenie sytuacji i utrzymanie pracy w górnictwie. – Trzeba rozmawiać, bo chcemy ratować polskie górnictwo. Nie możemy pozwolić na to, by upadł nasz najważniejszy sektor, upadł Śląsk. Bo gdzie my później znajdziemy pracę? – pytała i zapowiedziała, że będzie "protestować do skutku".
W sobotę protestujący na powierzchni kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej spotkali się przy bramie zakładu ze swoimi rodzinami i mieszkańcami miasta. Była to pierwsza od kilku dni okazja, by zobaczyli bliskich. Nie brakowało chwil wzruszenia i słów krytyki pod adresem rządu.
Kontynuacja protestów
Na poniedziałek w całym regionie śląsko-dąbrowskim zaplanowano akcję protestacyjno-strajkową. Związkowcy na razie nie chcą zdradzać szczegółów.
Podkreślają jednak, że chodzi nie tylko o problemy górnictwa, lecz także sytuację znajdującego się na krawędzi upadku gliwickiego Bumaru (z branży zbrojeniowej) czy też zakładów przemysłu stalowego.
W kopalni Pokój w Rudzie Ślaskiej trwa protest pracowników dołowych i naziemnych:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf/r / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice