Baner wyborczy przewrócił się na samochody. Kierowca kandydat odmówił przyjęcia mandatu

Baner wyborczy przewrócił się na samochody
Baner wyborczy przewrócił się w trakcie jazdy na samochody
Źródło: Kontakt24

Baner przewożony był na przyczepie podpiętej do samochodu Sławomira Kaczyńskiego. Na plakacie on sam jako kandydat na burmistrza Myszkowa. Za kierownicą Włodzimierz Gołuchowski, kandydat na radnego tego miasta. - Baner upadł na moje auto, wyrywając boczne lusterko. Ubezpieczyciel wycenił szkody na 12 tysięcy złotych - opowiada poszkodowany kierowca, który odezwał się na Kontakt 24. Szybko pieniędzy nie odzyska, bo Gołuchowski odmówił przyjęcia mandatu.

Pan Jacek przesłał nam na Kontakt 24 nagranie z niebezpiecznego zdarzenia, które spotkało go w Myszkowie 23 marca. - Tak jak widać na filmie, baner wyborczy przewożony był na przyczepie podpiętej do samochodu, który - jak się później okazało - prowadził jeden z kandydatów do lokalnej rady miasta, a zarówno auto, jak i baner należą do kandydata na myszkowskiego burmistrza - opowiada pan Jacek.

- Baner przewrócił się już na samochód wcześniej, ale to na moje auto upadł, między innymi wyrywając boczne lusterko i powodując szkody, które mój ubezpieczyciel wycenił już na 12 tysięcy złotych - mówi.

Baner wyborczy przewrócił się na samochody
Baner wyborczy przewrócił się na samochody
Źródło: Kontakt24

Kandydat na radnego nie przyjął mandatu

Na miejsce wezwano policję. Jak przekazała nam Klaudia Zenderowska, rzeczniczka policji w Myszkowie, kierowca auta z banerem nie przyjął mandatu. - Miał do tego prawo - zaznaczyła. Ale dla pokrzywdzonego oznacza to kłopoty.

- Jeśli teraz sprawa zostanie poprowadzona w taki sposób, że zmieni klasyfikację z kolizji na nieszczęśliwy wypadek, to ja nie otrzymam pieniędzy z ubezpieczenia i te 12 tysięcy na naprawę będę musiał zapłacić sam, podczas gdy kierowca nie poniesie żadnej odpowiedzialności karnej za to, że mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, czyli silnego wiatru, zdecydował się wyjechać z banerem na drogę - wyjaśnia pan Jacek.

Kandydat na burmistrza: nagle dmuchnęło

- To był moment. Jak wyjeżdżaliśmy, było spokojnie. I nagle dmuchnęło. Tego samego dnia prawie o tej samej porze obok domu kultury w Myszkowie porwało w górę kobietę z parasolem, ma złamaną nogę. Jak staliśmy tam na drodze, jechała do niej karetka pogotowia - relacjonuje Sławomir Kaczyński, kandydat na burmistrza Myszkowa, bohater banera i właściciel samochodu. - Ja nie prowadziłem. Ja byłem tylko pasażerem - zastrzega.

Za kierownicą siedział Włodzimierz Gołuchowski, kandydat na radnego z komitetu Kaczyńskiego. - Ja bym załatwił sprawę polubownie, spisalibyśmy wszystko jak trzeba i kierowca już by miał wypłacone pieniądze z mojego OC. Ale kierowca z pierwszego samochodu chciał koniecznie wzywać policję, zaczął wyzywać Włodka od gbura, z rękami do niego wyskoczył. Źle podeszli do sprawy. Uznałem, że nie powinienem się wtrącać - opowiada Kaczyński.

- Pani z pierwszego samochodu miała rozbitą przednią szybę. Nie zdziwiłbym się, gdyby była niemiła, ale nie słyszałem z jej strony wyzwisk. Na pewno nie doszło do rękoczynów - komentuje pan Jacek. - Pan Kaczyński chciał spisać oświadczenie o nieszczęśliwym wypadku, nie o kolizji. Całe szczęście tego nie zrobiłem. Potem dowiedziałem się, że nie dostałbym pieniędzy z OC - dodaje.

Z Gołuchowskim nie udało nam się skontaktować.

Ponad rok bez samochodu

- Sprawa prowadzona jest w kierunku wykroczenia w ruchu drogowym. Trwają przesłuchania świadków, zbierany jest materiał - przekazała Klaudia Zenderowska, rzeczniczka policji w Myszkowie.

W tej chwili trwają przesłuchania w policji. Pan Jacek obawia się, że sprawa może ciągnąć się nawet półtora roku. - A przez cały ten czas ja będę bez samochodu, ponieważ spowodowane szkody sprawiły, że został mi odebrany dowód rejestracyjny pojazdu, który nie jest zdatny do jazdy - podkreślił. 

Czytaj także: