Chłopiec poinformował strażaków, że w domu doszło do pożaru oraz że są z nim trzyletni brat i babcia. Dyżurny przekazał, by jak najszybciej wyszli na zewnątrz. W zadymionym budynku była jeszcze dwójka dzieci. Pożar szybko ugaszono, nikt nie ucierpiał.
17 października o godzinie 11.23 do Państwowej Straży Pożarnej w Żywcu wpłynęło zgłoszenie o pożarze budynku mieszkalnego w Łodygowicach.
- Osobą zgłaszającą okazał się ośmioletni chłopczyk, który poinformował, że w budynku, w którym przebywa, doszło do pożaru, a w środku przebywają wraz z nim jego trzyletni braciszek i babcia - relacjonuje Paweł Kadłubicki, dowódca zmiany w Państwowej Straży Pożarnej w Żywcu.
Dyżurny przekazał informacje, by - jeżeli jest to możliwe - jak najszybciej opuścili budynek.
Ośmiolatek z bratem stali już przed domem
Do pożaru jednocześnie zostały zadysponowane trzy zastępy straży z Żywca oraz trzy ochotnicze z gminy Łodygowice. - Gdy dotarli na miejsce, chłopiec wraz z braciszkiem znajdowali się na zewnątrz budynku. Poinformował, że w środku przebywają jeszcze cztery osoby, wśród nich dzieci w wieku 13 i 9 lat.
Po odłączeniu prądu i ubraniu aparatów ochrony dróg oddechowych strażacy weszli do zadymionego domu i wyprowadzili z niego wszystkie osoby, które przekazali ratownikom medycznym.
Ogień pojawił się w pomieszczeniu kotłowni. Jak informują strażacy, udało się go ugasić bardzo szybko. Następnie przewietrzyli cały budynek i sprawdzili pod kątem obecności tlenku węgla.
- Budynek został przekazany właścicielowi, który jest zobowiązany do sprawdzenia instalacji elektrycznej, która uległa uszkodzeniu i skontrolowania przewodów kominowych - mówi Paweł Kadłubicki. - Dzięki postawie tego chłopca wszystko się udało. Nikt nie ucierpiał, a pożar szybko został ugaszony. Można powiedzieć, że jest małym bohaterem. Nie tylko poinformował służby, ale i odpowiednio zareagował.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24