Poszukiwany za drobne przestępstwa do odbycia kary pozbawienia wolności zgłosił się sam na komendę i powiedział, że dwa dni temu wrócił z zagranicy. Policjanci zdezynfekowali recepcję, a przestępca trafił do aresztu śledczego. Przebywa w izolatce. Nie zrobiono mu jednak testu na koronawirusa.
25-letni mieszkaniec Jaworzna w poniedziałek o godzinie 22 zgłosił się do komendy policji w swoim mieście. Co istotne w tym zdarzeniu, nie miał z nikim kontaktu. - Był sam w poczekalni i rozmawiał z dyżurnym przez interkom, którego nawet nie musiał przyciskać. Dyżurny był za pancerną szybą - mówi Michał Nowak, rzecznik policji w Jaworznie.
Mężczyzna przekazał, że jest poszukiwany do odbycia kary więzienia. Policjanci potwierdzili, że został skazany w sądzie rejonowym Krakowie za drobne przestępstwa. - Ludzie czasami się zgłaszają, bo mają dość życia w strachu. Skacze im ciśnienie za każdym razem, gdy widzą patrol policji - wyjaśnia Nowak.
W dalszej rozmowie 25-latek poinformował dyżurnego, że dwa dni temu wrócił z zagranicy i może być zarażony koronawirusem.
Dezynfekcja i areszt
Z obawy przed wirusem SARS-CoV-2, 25-latka w policyjnym areszcie osadzili funkcjonariusze w specjalnych kombinezonach. Następnie zdezynfekowano recepcję komendy, by nie narażać na zakażenie kolejnych petentów. Michał Nowak zaznacza, że policjanci, którzy mieli kontakt z poszukiwanym, byli zabezpieczeni odzieżą ochronną.
Następnie sprawdzili, czy mężczyzna figuruje na liście osób w kwarantannie, której muszą się poddawać wszyscy wracający do kraju Polacy (dla cudzoziemców granice są bezwzględnie zamknięte). Policja ma dostęp do tych list, ponieważ kontroluje mieszkańców, przymusowo odizolowanych we własnych domach.
Kwarantanna dla wjeżdżających do Polski obowiązuje od 15 marca od godziny 00.00. 25-latek więc musiał wrócić najpóźniej w sobotę albo powiedział policjantom nieprawdę.
Z informacji jaworznickiej policji wynika, że nie został poddany testowi na obecność koronawirusa. Nowak: - Nie miał żadnych objawów. Został przebadany przez lekarza, który uznał go za zdrowego, i osadzony w areszcie śledczym w Mysłowicach.
Zero pracy, widzeń i nabożeństw
- Mamy w sumie w kraju 70 osadzonych, którzy wcześniej byli za granicą. Wśród nich jest ten 25-latek w areszcie w Mysłowicach. Wszyscy są odizolowani i obserwowani przez lekarzy. Nikt z nich nie ma objawów - powiedziała nam Elżbieta Krakowska, rzeczniczka dyrektora generalnego Służby Więziennej.
W zakładach karnych wprowadzono procedury z powodu stanu zagrożenia epidemicznego. Jak wynika z komunikatów na stronie mysłowickiego aresztu, każdemu wchodzącemu do aresztu mierzona jest temperatura. Jeśli przekracza 38 stopni, zapada decyzja o niewpuszczaniu takiej osoby.
Natomiast od dzisiaj osadzeni nie mogą pracować poza zakładem karnym, nie mają też widzeń i nabożeństw.
"Osobom pozbawionym wolności zostaną m.in. poszerzone uprawnienia do utrzymywania kontaktów z najbliższymi za pomocą środków komunikacji internetowej oraz telefonicznej" - czytamy w komunikacie.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja