Biegli wciąż ustalają przyczynę śmierci 87-letniej kobiety. Wiadomo już, że miała problemy z krążeniem i nie była zakażona koronawirusem. Ale to właśnie przez podejrzenie choroby COVID-19 dwie godziny wożona była między szpitalnymi oddziałami ratunkowymi i na trzecim zmarła. Prokuratura prowadzi śledztwo.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie narażenia 87-letniej pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania śmierci przez personel miejskiego szpitala zespolonego w Częstochowie.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zostało złożone przez dyrektora wojewódzkiego szpitala w tym samym mieście.
87-latka zmarła w tym drugim szpitalu. Ale karetka najpierw zawiozła ją do miejskiego. Gehenna staruszki trwała dwie godziny i były to ostatnie chwile jej życia..
"Skarżyła się na duszności, jak wszyscy pacjenci z COVID-19"
- W toku śledztwa ustalono, że w maju bieżącego roku szpitalny oddział ratunkowy miejskiego szpitala w Częstochowie odmówił przyjęcia pacjentki, która uskarżała się na duszności - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
- Skarżyła się na duszności, jak prawie wszyscy pacjenci z COVID-19. Zakażenie koronawirusem sugerowali także ratownicy z karetki, byli ubrani w kombinezony, jak przy pacjentach z podejrzeniem tej choroby. Nasza lekarka z nimi rozmawiała - wyjaśnia Wojciech Konieczny, dyrektor szpitala miejskiego w Częstochowie.
Tymczasem - jak mówi Konieczny - jego placówka nie miała w tamtym momencie wolnych łóżek izolacyjnych. Zapewnia, że zostało to zgłoszone do centrum powiadamiania ratowniczego i ta pacjentka w ogóle nie powinna być wysyłana do tego szpitala. Musiałby położyć ją z innymi pacjentami i stworzyć dla nich zagrożenie zakażeniem. - A ona nie była w stanie zagrażającym życiu. Dopiero później, w drugim szpitalu jej stan się pogorszył - dodaje dyrektor.
Miała tylko duszności. Nie miała koronawirusa
- Na podstawie rozmowy z pracownikami pogotowia, a nie badania pacjentki, podjęto decyzję o przewiezieniu jej na oddział zakaźny szpitala wojewódzkiego przy ulicy PCK. Ale tam stwierdzono przeciwwskazania do przyjęcia z uwagi na brak objawów COVID-19. 87-latka miała tylko problemy z oddychaniem, zresztą leczyła się wcześniej na choroby związane z krążeniem. Nie miała gorączki ani kaszlu - mówi prokurator.
Z ulicy PCK karetka ze staruszką pojechała na ulicę Bielską, gdzie znajduje się zwykły SOR szpitala wojewódzkiego. Ozimek: - Tam, w trakcie przyjęcia, po około dwóch godzinach jeżdżenia karetką, zmarła.
Przesłuchano personel, który udzielał kobiecie pomocy w szpitalu wojewódzkim w Częstochowie. Zabezpieczono także dokumentację medyczną pacjentki. Przeprowadzono sekcję, ale biegli wciąż nie wydali opinii na temat przyczyn zgonu.
Jak mówi Ozimek, wiadomo za to z całą pewnością, że 87-latka nie była zakażona koronawirusem.
Nikomu nie postawiono do tej pory zarzutów.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice