W windzie stoją do siebie plecami. Nie pomaga, cała rodzina górnika zakażona

Górnicy
Ponad 400 zakażeń wśród górników

Górnik, jego żona i czwórka dzieci mają koronawirusa. Zakażonych jest już 440 pracowników śląskich kopalń. Ponad 60 trafiło do szpitali. Na Śląsk przyjechał dzisiaj Główny Inspektor Sanitarny.

O sześcioosobowej rodzinie górniczej z Rudy Śląskiej, zakażonej koronawirusem, poinformował w mediach społecznościowych wiceprezydent tego miasta Krzysztof Mejer.

- Pięć nowych zachorowań odnotowaliśmy u rodziny górnika (żona, czworo dzieci) pracującego w bytomskiej kopalni, u którego wirusa stwierdzono kilka dni temu. Cała rodzina została objęta izolacją. Wszyscy czują się dobrze - napisał Mejer.

Górnik pracuje w kopalni Bobrek-Piekary w Bytomiu. Jak informowały służby prasowe Węglokoksu, do którego należy ten zakład, wśród jego pracowników potwierdzono dotąd 23 przypadki zakażenia koronawirusem.

Według przekazanych w środę rano danych sanepidu, w województwie śląskim zakażenie koronawirusem potwierdzono dotąd łącznie u 2935 osób. Aż 440 z nich to górnicy.

W szatni, w windzie, pod ziemią - wszędzie tłok

Każda kopalnia to ogromny zakład, którego nawet na czas epidemii nie można zupełnie zamknąć, bo to równałoby się z jego likwidacją. Na przykład KWK Murcki Staszic zatrudnia ponad 4 tysiące górników. Wydobycie zostało wstrzymane, ale przy utrzymaniu ruchu nadal pracuje 1,2 tysiąca osób. Muszą być w kopalni 24 godziny na dobę. Przychodzą na trzy zmiany, ale nie unikają sytuacji, kiedy tłoczą się na małej powierzchni. Na przykład w szoli, czyli górniczej windzie.

Do szoli, w zależności od jej wielkości, wchodzi kilkudziesięciu górników. Z powodu epidemii wpuszczanych jest połowa, muszą być do siebie odwróceni plecami, mają maseczki na twarzach. Pracują w kilkuosobowych zespołach pod ziemią, spotykają się w ciasnych łaźniach i szatniach.

Górnicy pracują w kilkuosobowych zespołach
Górnicy pracują w kilkuosobowych zespołach
Źródło: pgg.pl

Krótko mówiąc, gdy koronawirus dostanie się do kopalni, ma idealne warunki do rozprzestrzeniania się i nie udało się go powstrzymać procedurami ochronnymi: badaniem temperatury przed bramą, dezynfekcją pomieszczeń.

Spółki górnicze rozważały koszarowanie pracowników, ale ostatecznie nie zdecydowały się na takie rozwiązanie.

Dzisiaj na Śląsk na rozmowy z przedstawicielami spółek przyjechał Główny Inspektor Sanitarny.

Andrusiewicz: kopalnia to ognisko zakażeń

O tym, że kopalnie węgla kamiennego należą obecnie do głównych ognisk zakażenia koronawirusem mówił podczas środowej konferencji prasowej rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz.

andrusiewicz
Andrusiewicz: mamy do czynienia z zakażeniami w rodzinach górniczych
Źródło: TVN 24 Katowice

Najwięcej - 197 zakażeń - potwierdzono dotąd w należącej do Polskiej Grupy Górniczej rybnickiej kopalni Jankowice - części kopalni zespolonej ROW. Chorzy są także trzej górnicy z innej części tej kopalni - Marcel w Radlinie. W katowickiej kopalni Murcki-Staszic choruje 105 osób, a w gliwickiej kopalni Sośnica - 53. Potwierdzono także jeden przypadek zachorowania w Zakładzie Górniczych Robót Inwestycyjnych oraz jeden z kopalni Bielszowice - części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej.

- W sumie wśród pracowników PGG potwierdzono dotąd 360 przypadków zakażenia koronawirusem. Kwarantanną objęto łącznie 1489 osób. Dokładamy starań, aby osoby na kwarantannie zostały poddane testom na obecność SARS-CoV-2, w tym celu uruchomione zostały między innymi wymazobusy. Oddelegowaliśmy także osoby do pomocy w obsłudze infolinii sanepidu w Rybniku - powiedział rzecznik PGG Tomasz Głogowski.

Od półtora tygodnia kopalnie Jankowice i Murcki-Staszic, gdzie potwierdzono najwięcej zakażeń, nie wydobywają węgla. Od środy wydobycie ograniczyła także gliwicka kopalnia Sośnica. Każdy z tych zakładów zatrudnia kilka tysięcy górników. Mają wznowić wydobycie w najbliższy poniedziałek, ale termin przywrócenia normalnej pracy już raz przełożono. Łącznie w PGG pracuje ok. 41 tys. osób.

Normalnie pracuje natomiast należąca do spółki Węglokoks Kraj kopalnia Bobrek-Piekary w Bytomiu, gdzie - jak poinformował w środę rzecznik Węglokoksu Jarosław Latacz - potwierdzono dotąd 54 przypadki koronawirusa, a 52 osoby poddano kwarantannie.

- Sztab kryzysowy zdecydował o zakupie dodatkowego sprzętu ochronnego oraz testów na obecność koronawirusa. Chcemy przebadać pod tym kątem większą grupę pracowników - poinformował rzecznik, zapewniając, że przedstawiciele kopalni są w stałym kontakcie z sanepidem oraz władzami miasta i województwa.

- Osoby, u których zakażenie potwierdzono w ostatnim czasie, to w przeważającej większości górnicy z kopalń Bobrek, Jankowice i Murcki-Staszic oraz członkowie ich rodzin. Wojewoda śląski Jarosław Wieczorek odbył kolejną wideokonferencję z powiatowymi inspektorami sanitarnymi. Zbieramy informacje, by podjąć najskuteczniejsze działania – powiedziała rzeczniczka wojewody Alina Kucharzewska.

W Jastrzębskiej Spółce Węglowej - jak powiedział jej rzecznik Sławomir Starzyński - zakażenie potwierdzono dotąd u 25 górników i pracowników firm usługowych, z których 24 to osoby zatrudnione w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Zakażony jest także - jak wstępnie ustalono - jeden pracownik należącej do JSW kopalni Zofiówka. W kwarantannie jest 203 pracowników JSW.

Nie zmieniła się liczba zakażonych w spółce Tauron Wydobycie - wcześniej potwierdzono tam zarażenie koronawirusem jednego górnika z kopalni Janina w małopolskim Libiążu.

Czytaj także: