Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 32-letniemu kierowcy autobusu. Mężczyzna jest oskarżony o zabójstwo młodej kobiety oraz usiłowanie zabójstwa trzech kolejnych osób. Odpowie także za prowadzenie autobusu, znajdując się pod wpływem środka działającego podobnie do alkoholu, w stanie równoważnym ze stanem nietrzeźwości.
Akt oskarżenia przeciwko 32-letniemu kierowcy został skierowany do Sądu Okręgowego w Katowicach. Według śledczych, mężczyzna celowo najechał na dwie kobiety i próbował także najechać na dwóch mężczyzn.
32-latek nie przyznaje się do zarzucanych czynów. W prokuraturze wyjaśniał, że bał się osób, które biły się na jezdni.
Bójka i śmierć Barbary
31 lipca 2021 roku nad ranem w Katowicach na ulicy Mickiewicza 19-letnia Barbara zmarła po potrąceniu przez autobus miejski. 32-letni Łukasz T., który siedział za kierownicą, usłyszał zarzuty zabójstwa 19-latki i usiłowania zabójstwa kolejnych osób.
Z głównego postępowania wyodrębniono wątek bójki na jezdni, która miała poprzedzić tragedię. Sprawę rozpatrywała Prokuratura Rejonowa Katowice - Północ.
Całe zdarzenie, od bójki po śmiertelne potrącenie, zostało zarejestrowane telefonami przez świadków. Na nagraniach, które trafiły do sieci, widać, że bijący się na jezdni ludzie tarasują drogę autobusowi. Szarpią się, przepychają, kopią, upadają. Słychać klakson - najprawdopodobniej z autobusu Łukasza T. Dźwięczy nieprzerwanie, a uczestnicy bójki nie reagują. T. jedzie i prawą stroną maski potrąca dziewczynę w żółtej bluzce, która była na jezdni, cofając się w stronę autobusu. Dziewczyna potyka się, ostatecznie nic jej się nie stało.
Autobus staje. Wtedy na jezdnię wybiegają Barbara i jej partner: najpierw on, za nim ona. Mężczyzna macha rękami w stronę autobusu, po chwili on i Barbara odwracają się do grupy na jezdni, tyłem do autobusu. Przednie drzwi autobusu uchylają się na moment (to drzwi pneumatyczne i można je otworzyć siłowo). T. znowu rusza. Przodem autobusu uderza Barbarę w plecy, dziewczyna przewraca się na jezdnię i znika pod pojazdem. Przed autobusem zostaje partner Barbary. Popychany maską pojazdu w końcu ucieka.
Śledczy wykazali, że bójka miała miejsce, ale dochodzenie w tej sprawie zostało umorzone, ponieważ wedle prokuratury w zdarzeniu nie było wszystkich znamion przestępstwa.
Liczne opinie biegłych, eksperyment procesowy
Jak poinformowała na swojej stronie prokuratura okręgowa, w głównym śledztwie "zebrano bardzo obszerny materiał dowodowy." Przesłuchano świadków, w tym osoby, które w chwili tragedii były na jezdni ulicy Mickiewicza, a także te, które znajdowały się w pobliżu tego miejsca.
Śledczy zabezpieczyli nagrania, na których utrwalony został przebieg zdarzenia. Uzyskali liczne opinie biegłych: z zakresu medycyny sądowej, badań fizykochemicznych, toksykologii i chemii sądowej, biologii i genetyki sądowej, informatyki, ruchu drogowego. Przeprowadzili także eksperyment procesowy na miejscu zdarzenia.
"Celowo najechał na jedną z kobiet, następnie na kolejną, która zmarła"
Jak czytamy na stronie prokuratury, uzyskane dowody w jej ocenie wskazują na to, że "kierowca widział pokrzywdzonych i celowo najechał najpierw na jedną z kobiet, usiłując pozbawić ją życia, a następnie z zamiarem pozbawienia życia najechał na kolejną pokrzywdzoną, która zmarła w wyniku poniesionych obrażeń oraz próbował najechać dwóch kolejnych mężczyzn".
Z opinii biegłych wynika, że kierowca przed zdarzeniem zażył substancje psychoaktywne, w tym tramadol. "Prowadzenie autobusu pod wpływem tramadolu, środka działającego podobnie do alkoholu, równoważne jest ze stanem nietrzeźwości w odniesieniu do alkoholu etylowego" - przypomina prokuratura
Prokuratura nie potwierdza, że osoby na jezdni były agresywne w stosunku do kierowcy
Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. W śledztwie wyjaśniał między innymi, że obawiał się agresywnego zachowania osób przebywających na jezdni. Według prokuratury dowody nie potwierdzają "faktu agresywnego zachowania się uczestników grupy w stosunku do kierującego pojazdem".
32-latek przebywa w areszcie. Grozi mu dożywotnie więzienie.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Śląska policja