- Nie mam telefonu. Zostawiłem w szatni. Mam, ale w plecaku - lawirują uczniowie trzeciej klasy gimnazjum, odkąd w klasach pojawiły się skrzynki na telefony. Pierwszoklasiści oddają, ale: - Wiadomo, trochę się za tym telefonem tęskni. Sprawdziłoby się, czy na pewno nic się nie stało na portalach społecznościowych. Czy na pewno jest w kieszeni. Zawsze tam był...
- Lekcja wygląda zupełnie inaczej - zauważyła Agata Juraszczyk, nauczycielka niemieckiego, odkąd wprowadziła na swoje lekcje skrzynki na telefony.
- Jak nie ma w co kliknąć, to się słucha albo pisze ćwiczenia i o to nam chodziło - kwituje Justyna Kuśmierek, nauczycielka angielskiego.
Obie pracują w gimnazjum nr 1 w Rybniku. Skrzynkę na telefony wypatrzyły w internecie i znalazły sponsorów na sześć sztuk.
Trudno na razie mówić o wpływie tego, jak mówią, "narzędzia tortur" na oceny, bo funkcjonuje dopiero od dwóch tygodni. Ale różnicę dostrzegają sami uczniowie.
- Piszemy w zeszytach, a nie pod ławką smsy - mówi Krzysztof. - Więcej się zapamiętuje z lekcji - dodaje Nina.
Telefony w w zasięgu wzroku
Kiedy mieli przy sobie telefony na lekcji, sprawdzali wiadomości i portale społecznościowe, czy na pewno nic się nie stało. Krzysztof przyznaje, że też ściągali, np. słówka z niemieckiego czy angielskiego.
Nauczycielom mówili: muszę zobaczyć, czy mama napisała. Która godzina. Ile do końca lekcji. - Czy na pewno ten telefon jest w kieszeni. Zawsze tam jest - mówi Klaudia.
- Wiadomo, że się za tym tęskni - przyznaje Krzysztof. - Ale widzę swój telefon, wiem, że nic się z nim nie dzieje, jestem spokojny.
Skrzynka znajduje się w zasięgu wzroku uczniów.
- Pomyśleliśmy, że 45 minut detoksu będzie dobry dla uczniów - podsumowuje anglistka. Germanistka: - Zdarzyło się, że uczeń wychodząc po lekcji zapomniał zabrać komórkę. Może te telefony wcale nie są im potrzebne?
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice