Dariusz żył, gdy położyli go na torach

Oskarżeni byli w areszcie już tydzień po zabójstwie - wideo z zatrzymania
Zatrzymani w związku ze śmiercią 24-latka
Źródło: śląska policja

Znaleźli się nad ranem na dworcu w czwórkę - tak wynika z zeznań dwóch z nich. Bartosz do niczego się nie przyznaje, Dariusz nie żyje. Według aktu oskarżenia pokłócili się o pieniądze, Bartosz miał poddusić Dariusza, a potem z pomocą Daniela położyć go na torach. Dariusz był nieprzytomny, gdy przejechał go pociąg. Czwarty z mężczyzn opowiedział o wszystkim policjantom.

Prokuratura Rejonowa w Mikołowie skierowała do Sądu Okręgowego w Katowicach akt oskarżenia w sprawie śmierci 24-letniego Dariusza z Orzesza.

Z ustaleń śledczych wynika, że Dariusz został zamordowany.

Leżał na torach

Ciało Dariusza znaleziono w sobotę 18 listopada 2017 roku w okolicy dworca kolejowego w Mikołowie. Policjanci ustalili, że potrącił go pociąg około godz. 5 rano. Mężczyzna w momencie potrącenia leżał na torach.

Policjanci brali pod uwagę różne wersje zdarzeń. Bliscy zmarłego wykluczali samobójstwo. - Darek był przyjazny, uśmiechnięty, nigdy żadnych bójek, zatargów. Chciał skończyć studium magisterskie i zawsze wracał do domu z imprez - opowiedziała nam siostra zmarłego.

Nie mylili się. Śledczy szybko znaleźli dowody na to, że 24-latek został zamordowany. - Nie zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku, a celowego działania osób trzecich. Wobec zatrzymanych mężczyzn, którzy usłyszeli już zarzuty, sąd rejonowy zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na trzy miesiące - mówiła nam dziewięć dni po tragedii Ewa Sikora, rzeczniczka mikołowskiej policji.

Świadek

Tydzień po śmierci Dariusza śledczy aresztowali podejrzanych o zabójstwo. Zrekonstruowali ostanie godziny życia 24-latka dzięki miejskiemu monitoringowi. Przeanalizowali kilkanaście nagrań. Kamery nie zarejestrowały tylko sytuacji na dworcu, czyli zabójstwa.

Ale mieli świadka, który wszystko widział.

Feralnej nocy na dworcu w Mikołowie, oprócz Dariusza, miało znaleźć się trzech mężczyzn. Kamery zarejestrowały ich wcześniej w innych częściach miasta. Wedle ustaleń śledczych, spędzili razem kilka godzin, kupowali alkohol w sklepach, pili go razem. Na dworcu 24-latek pokłócił się o pieniądze ze starszym o trzy lata Bartoszem. - 27-latek poddusił 24-latka, co doprowadziło tamtego do utraty przytomności - relacjonuje Maria Zaręba, prokurator rejonowy w Mikołowie.

Następnie z pomocą 42-letniego Daniela mieli ułożyć Dariusza na torach, by upozorować samobójstwo. Wyniki sekcji zwłok wykazały, że zmarł wskutek obrażeń spowodowanych potrąceniem przez pociąg.

Śledczym opowiedział o tym czwarty z mężczyzn. Według prokuratury był potem zastraszany przez 27-latka i 42-latka, by zmienił zeznania. Młodszy z oskarżonych miał go nawet pobić.

Bartosz do dzisiaj nie przyznaje się do zabójstwa i zacierania śladów. - 42-latek złożył wyjaśnienia, przedstawiając korzystniejszą dla siebie wersję zdarzeń. Powiedział, że myślał, że kładą na torach ciało, a nie żywego człowieka - mówi Zaręba.

27-latek oskarżony jest o zabójstwo, 42-latek o utrudnianie postępowania karnego. Obaj stoją też pod zarzutem bezprawnego wywierania wpływu na świadka zdarzenia, ale tylko Bartosz odpowie za spowodowanie obrażeń ciała u świadka.

Młodszemu grozi nawet dożywocie, starszemu do 10 lat więzienia.

Nie chciał nikogo budzić

Jak opowiadała siostra Dariusza, feralnej nocy brat wybrał się na otwarcie nowego pubu w Mikołowie. - Poszedł na piwo ze swoimi rówieśnikami ze szkoły - podkreślała.

Miał potem dzwonić po ojca, żeby po niego przyjechał. - Ale też często nie dzwonił, żeby nikogo nie budzić. Spał wtedy u kolegi i wracał sam - mówiła nam siostra Dariusza.

Pierwszy pociąg do Orzesza miał o 4.27, czyli powinien już wtedy znajdować się na dworcu. Co się wydarzyło wcześniej? Siostra Dariusza twierdzi, że jej brat nie znał mężczyzn, którzy zaczepili go po drodze na dworzec, a potem położyli go na torach.

Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: