Złodzieje zostali złapani niemal na gorącym uczynku. Fotopułapka zrobiła zdjęcia dwóm umundurowanym policjantom, gdy przy torach pakowali koks do worków. Chwilę później sokiści zatrzymali nieoznakowany radiowóz, którym z dwoma workami koksu jechało dwóch policjantów w mundurach. Według RMF, funkcjonariusze nie odpowiedzą karnie, bo 80 kilogramów zrabowanego koksu warte było mniej niż 500 złotych.
"Policjanci ukradli koks, ale nie odpowiedzą za to karnie" - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Jak podał portal RMF24.pl, prokuratura zdecydowała o umorzeniu śledztwa wobec dwóch funkcjonariuszy z powiatu będzińskiego, których w styczniu zatrzymano niemal na gorącym uczynku, gdy zabrali dwa worki koksu ze składu przy torowisku w Dąbrowie Górniczej.
Poprosiliśmy o wyjaśnienia Waldemara Łubniewskiego, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu. Dotąd nie odpowiedział.
Policja w Będzinie prowadziła postępowanie dyscyplinarne wobec policjantów. Jak przekazała nam Dagmara Mackiewicz, rzeczniczka będzińskiej komendy, jeden funkcjonariusz został już wydalony ze służby, wobec drugiego postępowanie cały czas się toczy.
Fotopułapka zrobiła im zdjęcie, sokiści ich zatrzymali
Koks został zabrany z tak zwanego usypu. To miejsce przy zakręcie linii kolejowej. Przed zakrętem złodzieje otwierają wagon i później wracają po węgiel, który sam się wysypał.
Według ustaleń TVN24, jeden z policjantów podejrzewanych o kradzież koksu miał zabezpieczać przed próbą kradzieży właśnie taki usyp. Zamiast tego, wraz kolegą z patrolu mieli zabrać koks.
Policjanci zostali złapani przez Straż Ochrony Kolei niemal na gorącym uczynku. Sokista Piotr Żłobicki mówił nam, że w nocy strażnicy dostali sygnał z fotopułapki monitorującej teren kolejowy w pobliżu stacji Dąbrowa Górnicza Towarowa. Na miejsce został wysłany patrol.
Strażnicy zatrzymali auto - nieoznakowany radiowóz, którym z terenu kolei odjechali nieznajomi. W środku siedziało dwóch umundurowanych policjantów. - Mężczyźni przewozili dwa worki wypełnione koksem. Na miejsce został wezwany komendant komisariatu w Sławkowie - mówiła nam Magdalena Szust z zespołu prasowego śląskiej policji.
"Tutaj nie chodzi o wątpliwości". Chodziło o to, czy kradzieży było więcej
Sprawę badał Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, który powiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Prokuraturę Rejonową w Dąbrowie Górniczej.
Śledczy planowali przesłuchanie świadków i podejrzewanych policjantów, sprawdzenie ich notatników, informacji w policyjnych systemach.
Magdalena Szust mówiła nam w styczniu, że czynności prawdopodobnie zakończą się szybko i zmienią się w czynności dyscyplinarne. - Tutaj nie chodzi o wątpliwości. Chodzi o to, by zweryfikować, czy tego typu zdarzeń było więcej, czy to była jednorazowa sytuacja - wyjaśniała.
Prokurator Waldemar Łubniewski przekazywał w rozmowie z tvn24.pl, że śledztwo w sprawie kradzieży węgla wszczęto w Prokuraturze Rejonowej w Dąbrowie Górniczej. - Śledztwo wszczęte zostało w sprawie przestępstwa kradzieży. Jest to czyn przepołowiony. Znaczy to tyle, że - w zależności od wartości skradzionego mienia - może to być albo przestępstwo, albo wykroczenie - mówił w styczniu prokurator.
Dodał, że czynności kluczowe dla śledczych, w tym wycena wartości węgla, będą wykonywana przez Biuro Spraw Wewnętrznych Policji w Katowicach. - Takie działanie związane jest z faktem, że osobami podejrzewanymi o popełnienie czynu są funkcjonariusze policji - wyjaśniał.
Dwa worki koksu ważyły 80 kilogramów i warte były mniej niż 500 złotych
Jak dowiedział się RMF24.pl, śledczy obliczyli, że dwa worki ważyły około 80 kilogramów, a ich wartość nie przekracza 500 złotych. "To oznacza, że taka kradzież nie jest przestępstwem, a wykroczeniem. Dlatego skończyli swe postępowanie karne i skierowali wniosek o ukaranie funkcjonariuszy właśnie w sprawie o wykroczenie" - podał portal RMF24.pl.
Jak czytamy na portalu, według śledczych nie ma natomiast wątpliwości, że doszło do kradzieży.
Źródło: tvn24.pl, RMF24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24