Budynek "starej kotłowni" w Częstochowie miał prawie sto lat. Konserwator zabytków pozwolił właścicielowi wyburzyć sąsiadujące obiekty, w tym 90-metrowy komin. Ten ostatni stoi do dzisiaj, a zabytkowa kotłownia została zniszczona, bo według śledztwa, prace rozbiórkowe prowadzone były nieprofesjonalnie.
Prokuratura Rejonowa Częstochowa-Południe skierowała do Sądu Rejonowego w Częstochowie, akt oskarżenia przeciwko 38-letniemu Sebastianowi S., dotyczący zniszczenia "starej kotłowni" - zabytkowego budynku, który jest częścią zabudowy dawnej "Ciepłowni Zawodzie" w Częstochowie.
W czasie, gdy doszło do zarzucanego mu czynu wykonywał uprawnienia właścicielskie wobec nieruchomości ze zniszczonym zabytkiem.
Konserwator zabytków nie zgodził na wyburzenie
"Ciepłownia Zawodzie" przy ulicy Mirowskiej ma prawie sto lat i od dawna nie spełnia swojej funkcji. Według "Gazety Wyborczej", spółka która ją kupiła, planowała wszystkie budynki na półtorahektarowej działce zrównać z ziemią. Ale Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków w Katowicach nie zgodził się na to. Chciał ocalić historyczny budynek "starej kotłowni".
Jak podała w komunikacie częstochowska Prokuratora Okręgowa, "stara kotłownia" objęta była ochroną poprzez wpis do wojewódzkiej ewidencji zabytków.
W 2019 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, po uzgodnieniu że śląskim konserwatorem, wydał nakaz rozbiórki innych obiektów na terenie byłej ciepłowni: murowanego 90-metrowego komina, budynku "nowej kotłowni" i budynków administracyjno-gospodarczych. Budynek "starej kotłowni" miał pozostać.
Poinformował o przypadkowym uszkodzeniu
Według śledztwa, w maju 2020 roku spółka poinformowała Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o przypadkowym uszkodzeniu jednej ze ścian "starej kotłowni". W związku z tym inspektor wstrzymał wszystkie roboty rozbiórkowe.
Sebastian S. mówił wtedy w "Wyborczej": - Prowadziliśmy prace przy rozbiórce nowej kotłowni. Ogniomuru nie można było rozebrać ręcznie, więc została użyta koparka. Poważnemu uszkodzeniu uległa jedna ze ścian starej kotłowni, zawaliła się i pociągnęła za sobą dach.
W prokuraturze, już jako podejrzany wyjaśniał, że "polecenie rozbiórki miało na celu ochronę bezdomnych, którzy koczowali w budynku oraz pracowników prowadzących prace". - Twierdził, że "starej kotłowni" przebywały osoby bezdomne i ze względu na zły stan budynku stanowił on dla nich zagrożenie - wyjaśnia Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Biegły: roboty rozbiórkowe prowadzone były nieprofesjonalnie
W marcu 2021 roku w trakcie wizji na terenie obiektu pracownicy urzędu ochrony zabytków stwierdzili samowolną rozbiórkę "starej kotłowni".
W śledztwie uzyskano opinię biegłego z zakresu budownictwa i konserwacji zabytków, z której wynika, że podczas wykonywania prac rozbiórkowych doszło do "szeregu uchybień dotyczących sporządzenia należytej dokumentacji i techniki ich wykonywania. Zaniedbania te skutkowały prowadzeniem robót w sposób nieprofesjonalny i w konsekwencji zniszczeniem budynku".
Według biegłego stan techniczny budynku umożliwiał jego przywrócenie do stanu pierwotnego bez konieczności rozbiórki z powodu zagrożenia życia i zdrowia. Biegły oszacował wartość rekonstrukcji budynku na kwotę co najmniej cztery miliony złotych.
Oskarżony miał wydawać operatorowi koparki polecenia wyburzenia
Prokurator przedstawił Sebastianowi S. zarzuty dotyczące popełnienia przestępstw określonych w art.108 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, polegających na uszkodzeniu i zniszczeniu budynku "starej kotłowni", poprzez wydanie operatorowi maszyny wyburzeniowej polecenia rozebrania obiektu oraz prowadzenie prac bez odpowiedniej dokumentacji i przy zastosowaniu niewłaściwej technologii.
S. nie przyznał się do zarzutów. Nie był w przeszłości karany. Teraz grozi mu nawet osiem lat pozbawienia wolności. "W razie skazania za takie przestępstwo sąd orzeka na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków nawiązkę w wysokości do wartości zniszczonego zabytku" - informuje częstochowska prokuratura.
90-metrowy komin, przeznaczony do wyburzenia stoi do dzisiaj. Prawie sto lat temu został wybudowany nielegalnie, bez zezwolenia ówczesnych władz. Stoi na osi widokowej na reprezentacyjną aleję Najświętszej Marii Panny i - obok Jasnej Góry - jest najbardziej charakterystycznym obiektem miasta.
Źródło: tvn24.pl