Gdy ośmioletni Kamil mieszkał w Olkuszu, policjanci wielokrotnie byli w jego domu. Chłopiec uciekał, potem wracał do matki i ojczyma, który dzisiaj podejrzany jest o przypalanie go papierosami, bicie i kopanie po całym ciele, oblanie wrzątkiem i umieszczenie na rozgrzanym piecu. Wcześniej stwierdzano w rodzinie "niewydolność wychowawczą". Założona była "Niebieska karta".
Ośmioletni Kamil z Częstochowy walczy o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego opiekunowie, matka 35-letnia Magdalena B. i ojczym 27-letni Dawid B. zostali aresztowani. Mężczyzna ma zarzut usiłowania zabójstwa i znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem, kobieta podejrzana jest o to, że nie reagowała na zachowanie męża i nie udzieliła pomocy synowi.
Chłopiec ma poparzone 25 procent powierzchni ciała: całą twarz, tułów, ręce i nogi. Według ustaleń Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, do oparzeń doszło w środę 29 marca. Tego dnia chłopiec ostatni raz był w szkole.
Ale to nie jedyne obrażenia chłopca. Kamil trafił do szpitala w poniedziałek 3 kwietnia. Najstarsze urazy, które stwierdzili lekarze GCZD, w ich ocenie powstały miesiąc wcześniej. Są to złamania obu rąk i jednej nogi, krwiak na głowie oraz ślady po przypalaniu papierosami.
Rodzina była pod nadzorem wielu służb w dwóch miastach, w Olkuszu w Małopolsce i w Częstochowie na Śląsku. Dlaczego nikt nie zauważył wcześniej śladów przemocy?
Pomoc społeczna w dwóch miastach
35-letnia Magdalena ma sześcioro dzieci w wieku od pół roku do 11 lat z trzema mężczyznami. Dwa najmłodsze - z obecnym mężem Dawidem B. Kamil i jego młodszy o rok brat pochodzą ze związku z panem Arturem.
- Ojciec biologiczny ośmiolatka ma odebrane prawa rodzicielskie wyrokiem rozwodowym w 2017 roku - mówi Dominik Bogacz, rzecznik sądu okręgowego w Częstochowie. - Ale nie ma zakazów kontaktowania się z dziećmi - dodaje.
Jak zapewnił w rozmowie z nami pan Artur, obecnie stara się o przywrócenie praw rodzicielskich i opiekę nad synami.
W Olkuszu z asystentem rodziny
B. z dziećmi mieszkali w Częstochowie, z przerwą od sierpnia 2022 do lutego 2023, kiedy przenieśli się do pobliskiego Olkusza w Małopolsce. W obu miastach rodzina objęta była pomocą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, w Olkuszu miała przydzielonego asystenta rodziny.
Przedstawiciele obu ośrodków zapewniają, że nigdy nie stwierdzili przemocy opiekunów wobec dzieci. Ale widzieli, że dzieci są zaniedbywane. I reagowali.
Kurator stwierdził "niewydolność wychowawczą"
Już w czerwcu 2022 roku pojawił się wyraźny sygnał, że w rodzinie B. dzieje się coś złego. Częstochowski MOPS zawnioskował wtedy do sądu o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej. Sprawa została rozpatrzona w częstochowskim sądzie rodzinnym w tym samym roku, 16 sierpnia. - Sąd uznał, że brak jest podstaw do wydania zarządzeń opiekuńczych w przypadku tej rodziny i postępowanie umorzył, nie znalazł podstaw do umieszczenia tych dzieci w rodzinie zastępczej - powiedział nam sędzia Dominik Bogacz.
Rodzina przeniosła się do Olkusza. Jak przekazał nam Michał Latos, rzecznik olkuskiego urzędu miasta, tamtejszy MOPS trzy razy powiadamiał sąd rodzinny w sprawie B. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji poinformował nas z kolei, że z powodu zaniedbania dzieci olkuski ośrodek pomocy wdrożył w rodzinie procedurę Niebieskiej karty.
Według informacji, które przesłał nam Sąd Okręgowy w Krakowie, 18 listopada 2022 roku w olkuskim sądzie rodzinnym toczyło się "postępowanie o wydanie zarządzeń opiekuńczych wobec małoletnich". Jak czytamy, sprawa ruszyła "po otrzymaniu pisma ze szpitala". Ostatecznie ustanowiono nadzór kuratora sądowego, który "wielokrotnie kontaktował się z uczestnikami i ich dziećmi, kontrolował zachowanie podopiecznych w miejscu zamieszkania, współpracował z asystentem rodziny, pracownikiem socjalnym OPS, z dzielnicowym, z dyrektorem przedszkola i szkoły", a także "składał do sądu regularne sprawozdania".
Co z tych sprawozdań wynika? "Niewydolność wychowawcza" rodziców. Kurator "nie sygnalizował sytuacji wskazujących na stosowanie przemocy wobec dzieci".
Pytaliśmy sąd, czy kurator informowany był o śladach po przypalaniu papierosami na ciele Kamila. W odpowiedzi otrzymaliśmy, że informacje te są weryfikowane.
W połowie marca tego roku sąd w Olkuszu ograniczył B. władzę rodzicielską. Ograniczenie polegało na poddaniu opiekunów nadzorowi kuratorskiemu i zobowiązaniu ich do współpracy z asystentem rodziny.
Rodzice zgłaszali problemy z ośmioletnim chłopcem
Dlaczego chłopiec był hospitalizowany w listopadzie zeszłego roku? Sąd nie podaje. Z nieoficjalnych informacji wynika, że tego dnia ośmiolatek został znaleziony w piżamie na przystanku autobusowym.
- Olkuska policja na przestrzeni ostatniego roku interweniowała pod ich adresem (rodziny B. - red.), ale interwencje dotyczyły zgłaszanych przez rodziców problemów z ośmioletnim chłopcem, który samowolnie opuszczał mieszkanie i przebywał na terenie Olkusza bez opieki - informuje Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Gleń zapewnia, że prócz powiadomienia sądu i ośrodka pomocy, rodzinę odwiedzał dzielnicowy. - Podczas spotkań, w trakcie tzw. wywiadu sąsiedzkiego, nie było uwag co do rodziny i nic nie wskazywało, aby w rodzinie dochodziło do przemocy czy znęcania się nad dziećmi - przekazuje rzecznik.
Ostatni raz chłopiec uciekł z domu 6 lutego. - Policja znalazła go na dworcu - mówi pan Artur. Po tym zdarzeniu po raz drugi wdrożona została w Olkuszu procedura Niebieskiej karty.
Nieleczone złamania
Tegoroczne ferie Kamil i jego młodszy brat spędzili w domu biologicznego ojca. Chłopcy byli tam od 29 stycznia do 6 lutego, a potem od 7 do 14 lutego.
Marcin Latos zapewnia, że gdy rodzina na przełomie lutego i marca wróciła do Częstochowy, olkuski MOPS przekazał częstochowskiemu ośrodkowi całą dokumentację, w tym tę dotyczącą procedury Niebieskiej karty. Olga Dargiel, rzeczniczka MOPS w Częstochowie z uwagi na ochronę danych klientów nie odnosi się do tych informacji.
1 marca Kamil poszedł do szkoły już w Częstochowie. Z informacji uzyskanych z MOPS wynika, do dnia tragedii 29 marca szkoła odnotowała tylko jedną absencję chłopca. Był wtedy w szpitalu na zdjęciu gipsu.
Częstochowski MOPS wiedział, że Kamil złamał rękę. Jednak żaden z ośrodków nie odnotował złamania drugiej ręki oraz nogi, o których mówili lekarze GCZD i które ich zdaniem nie były leczone.
3 kwietnia pan Artur przyszedł w odwiedziny do synów i znalazł Kamila poparzonego. Zawiadomił służby i wtedy dopiero wyszło na jaw, że ośmiolatek doświadczał przemocy fizycznej. Jego ojczym Dawid B. przyznał się w prokuraturze, że oblał dziecko wrzątkiem i umieścił na rozgrzanym piecu węglowym, a także bił, kopal i przypalał papierosami.
Według opowieści pana Artura, B. zajmowali w Częstochowie mieszkanie, składające się z przechodnich pomieszczeń, kuchni z piecem i dwóch pokoi. Wiadomo, że prócz nich mieszkali tam także siostra Magdaleny B. z mężem i dziećmi. Nikt nie wezwał do Kamila pogotowia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24