Do przychodni w Bytomiu tylko w tym tygodniu trafiły trzy zwierzęta, które wypadły przez okno, dwa koty i pies. Sześcioletnia suczka miała najwięcej szczęścia, nic nie złamała. 47-letnia kobieta wyjaśniła policji, dlaczego ją wyrzuciła.
W środę po południu policjanci z Bytomia otrzymali zgłoszenie o psie leżącym na ziemi. Przybyli na miejsce i potwierdzili, że pies wypadł przez okno i wezwali lekarza weterynarii.
- To około sześcioletnia suczka. Mieszaniec czarny podpalany. Nie wiemy, jak ma na imię. Miała to szczęście w nieszczęściu, że oprócz potłuczeń i wstrząsu pourazowego, nie doznała innych obrażeń, tak jak złamania czy krwotoki - mówi Mateusz Mazur, właściciel przychodni weterynaryjnej, do której trafił poszkodowany pies.
Dzień później suczka została umieszczona w schronisku na dalszą obserwację. Nie wiadomo, czy wróci do domu, bo jej opiekunka stanie przed sądem.
Została wyrzucone
Na podstawie relacji świadków policjanci ustalili, że zwierzę zostało wyrzucone z drugiego piętra budynku. Bardzo szybko ustalili opiekunkę psa. 47-letnia kobieta została zatrzymana i umieszczona w policyjnym areszcie. Była bowiem pijana i czekała na wytrzeźwienie. Wyjaśniała policjantom, że zdenerwowało ją szczekanie psa, dlatego go wyrzuciła.
W czwartek 47-latka usłyszała zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi kara nawet pięciu lat więzienia. Śledczy wystąpili do prokuratora z wnioskiem o objęcie kobiety dozorem policyjnym.
Dwa koty miały mniej szczęścia
W tym tygodniu pacjentami Mateusza Mazura były też dwa koty, które wypadły z okna. - Jeden z czwartego piętra, złamał kość promieniową. Drugi z trzeciego, złamał dwie kończyny. Właściciele poddali go eutanazji - mówi lekarz.
Apeluje do opiekunów czworonogów, by zabezpieczali okna i balkony siatkami.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Przychodnia weterynaryjna Mateusz Mazur