To zepsuł się pływak, który wyłącza pompę, gdy poziom wody w zbiorniku retencyjnym jest za niski. Pompa sięgnęła dna, zaciągnęła muł i wyrzuciła go do potoku, który wpada do Wisły. Wędkarze nagle z przerażeniem ujrzeli czarną wodę.
Bieruńskie Przedsiębiorstwo Inżynierii Komunalnej w specjalnym oświadczeniu przeprasza za "ewentualne szkody wizerunkowe" urząd miasta w Bieruniu i kopalnię Piast.
Bo czarną wodę - z uwagi na kolor - od razu powiązano z kopalnią. Przez półtorej godziny lała się w sobotę do potoku Bijasowickiego i dalej do Wisły, przeraziła wędkarzy i postawiła na nogi policję, straż miejską, pożarną, a na koniec inspektorów ochrony środowiska.
- Śmierdziała zgnilizną - opisywał pan Michał, jeden z wędkarzy, autor filmiku, który dostępny jest od kilku dni w internecie.
"Awaria nie miała związku z KWK Piast" - podkreśla w oświadczeniu spółka BPIK i wyjaśnia, co się stało.
Winny pływak
Piast ma pośredni związek z powstaniem zbiornika retencyjnego przy ulicy Jagiełły w Bieruniu. Zbudowano go w niecce, która utworzyła się wskutek osiadania terenu, spowodowanego eksploatacją węgla. Zbiera się w nim deszczówka, woda spływająca z pól i dróg, a także z oczyszczalni ścieków, ale nie odpływa. Dlatego musi być odpompowywana, by nie zalać miasta.
Pompa przerzuca wodę do potoku Bijasowickiego, który wpada do Wisły.
Co się stało w sobotę?
"W toku prowadzonej kontroli stwierdzono awarię czujnika poziomu cieczy na zbiorniku wód melioracyjnych, co spowodowało odpompowanie namułów z poziomy strefy osadzania. Awaria powstała w czasie prowadzenia prac konserwacyjnych. Wobec pracownika odpowiedzialnego zostaną podjęte czynności dyscyplinarne. Obecnie trwają procedury naprawcze, które zabezpieczą pompownię przed tego typu zdarzeniami w przyszłości" - czytamy w oświadczeniu BPIK.
Czujnik poziomu cieczy, jak wyjaśnia nam Damian Blacha, członek zarządu BPIK, to taki pływak, podobny do tych, jakie mamy w domowych spłuczkach WC. W zbiorniku retencyjnym jest ich dużo. Ich zadaniem jest uruchamianie lub wyłączanie pomp. Jeśli poziom wody jest wysoki - pływaki uruchamiają dodatkowe pompy. Jeśli niski - wyłączają je.
W sobotę nie zadziałał pływak, który miał wyłączyć pompę. Nie miała już co pompować, sięgnęła dna i wciągnęła muł. - Przy takiej aurze - braku opadów - pompa w ogóle nie powinna pracować - mówi Blacha. - Złośliwość rzeczy martwych - dodaje. Ale też "czynnik ludzki". Ktoś "odpowiedzialny" powinien zauważyć, że pompa działa, a nie powinna, i zareagować. Jeszcze nie wiadomo, jakie konsekwencje poniesie pracownik.
Pompa ma nie sięgać dna
Spółka skupia się teraz na modernizacji zbiornika. - Prace zmierzają w tym kierunku, by częściej usuwać namuł i tak odizolować dno w zbiorniku, by pompa nigdy w przyszłości nie zaciągnęła osadu - wyjaśnia Damian Blacha.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska bada próbki wody, pobrane z potoku Bijasowickiego po wycieku czarnej wody. Wyniki mają być w ciągu tygodnia. Blacha uspokaja, że co prawda wody z Wisły nie powinno się pić, ale nie ma w niej nic toksycznego. Podobny czarny osad zbiera się w każdym bezodpływowym płytkim zbiorniku wodnym, w którym są organizmy żywe, takie jak trawa czy liście.
Brudna woda wlała się do Wisły w Bieruniu z potoku Bijasowickiego:
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice/ ML Balts