- Byłem po służbie, jechałem motorem. Patrzę, na skrzyżowaniu leży ciężarówka do góry nogami. Dym, kapie benzyna i tłum gapiów, fotografują. Mówię, dzwońcie na 112 i wchodzę do środka - opowiada strażak, który został właśnie odznaczony za to, że uratował życie kierowcy auta.
Prezydent Andrzej Duda przyznał Krzyż za Dzielność Jackowi Apostolskiemu, strażakowi z Będzina. Odznaczenie wręczył w środę Leszek Suski, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.
Apostolski w sierpniu zeszłego roku uratował życie kierowcy ciężarówki, która dachowała w Będzinie.
Kilka długich minut
- Byłem wtedy po służbie, jechałem motorem - opowiada Apostolski. Na skrzyżowaniu zobaczył ciężarówkę, leżącą do góry nogami. - I jak zwykle w takich sytuacjach tłum gapiów wokół. Fotografowali - dodaje.
Z ciężarówki dymiło. Strażak pomyślał: "To znaczy, że straży pożarnej tu jeszcze nie było i w środku musi być kierowca". Rzucił w stronę gapiów: - Niech ktoś zadzwoni po służby ratownicze.
I bez zastanowienia wczołgał się do kabiny samochodu. Nie mylił się, w kabinie przypięty pasami do fotela głową w dół wisiał kierowca. - Nie mówił po polsku, był chyba Ukraińcem albo Rosjaninem, ale dogadaliśmy się na migi.
Był zakleszczony przez deskę rozdzielczą. Pokazał strażakowi, że ciśnie go w klatce piersiowej. Apostolskiemu udało się uwolnić go od deski i kierowca zaczął normalnie oddychać. - Gdzieś za fotelem utknęła mu lewa ręka, nie mogłem go wyciągnąć. Złamanie z przesunięciem, jak się potem okazało. Chyba mu tę rękę amputowali.
Strażak nie dowiedział się, co się potem stało z kierowcą, ale spędzili ze sobą kilka długich minut.
"112 to darmowe połączenie"
- Podparłem go własnym ciałem, żeby tak nie wisiał. Pocieszałem. Będzie ok., mówiłem. I tak siedzieliśmy. Nie mogłem go opuścić. Nie chciałbym zostać sam w takim momencie. Obserwowany. Jak zwierzę w klatce.
- Nie bał się pan? - dopytuję.
- Wyłączyłem zapłon i przestało dymić. Benzyna kapała, potem zobaczyłem rozległą plamę. Ale auta wybuchają raptownie tylko na filmach. Zdążyłbym uciec. Kierowca był w gorszej sytuacji. Ok, trochę ryzykowałem. Ale widziałem już drastyczniejsze sytuacje i każdy pożar jest groźniejszy.
Ma 31 lat, 6 lat w służbie. Nie do końca rozumie, o co taki szum. A zupełnie nie rozumie zachowania ludzi wtedy na szosie.
- Zadzwoniłem z tej ciężarówki do swojej komendy, żeby dokładnie opisać okoliczności, obrażenia. Okazało się, że nie dostali żadnego zgłoszenia. Nie każdy musi być bohaterem, ale 112 to darmowe połączenie.
- Po co ci ludzie tam stali? - pyta Apostolski.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: PSP Będzin