Trzy godziny trwało wydobywanie i zabezpieczanie siedmiu granatów moździerzowych. Zostały wystrzelone podczas II wojny światowej, nie wybuchły i przeleżały do dzisiaj pod płytą dworca autobusowego w Czechowicach-Dziedzicach. Trzeba było ewakuować mieszkańców i pracowników w promieniu stu metrów.
Siedem granatów moździerzowych zostało znalezionych we wtorek podczas remontu płyty dworca autobusowego przy ul. Traugutta w centrum Czechowic-Dziedzic. Natknął się na nie operator koparki podczas prac podziemnych.
Była godz. 10, policjanci zabezpieczyli teren i ewakuowali ponad stu ludzi - mieszkańców bloków i kamienic oraz pracowników sklepów w okolicy dworca.
- Ewakuacja objęła teren w promieniu 100 metrów od dworca - mówi Elwira Jurasz, rzeczniczka policji w Bielsku-Białej.
Powiadomiono saperów z jednostki wojskowej w Gliwicach, by zabrali niewybuchy i sprawdzili, czy nie ma ich więcej.
Zamknęli ulice, odcięli prąd i gaz
Ewakuowani ludzie dostali wsparcie na miejscu. - Działa sztab kryzysowy, został podstawiony specjalny autobus. Większość spośród ewakuowanych znalazła jednak tymczasowe schronienie u bliskich, znajomych lub w pobliskiej remizie – powiedziała Jurasz.
Policjanci musieli także zamknąć ruch na ulicach wokół dworca i zorganizować objazdy, a służby techniczne odciąć dostawy gazu i prądu.
Pociski zostały zabezpieczone tuż po godz. 13.
Pochodzą z czasów II wojny światowej i są skorodowane.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja