Czarno na białym
Gostynin pęka w szwach. Prof. Michał Królikowski: to nie tak miało być
Dyrektor przepełnionego ośrodka w Gostyninie, przeznaczonego dla "osób stwarzających zagrożenie", odmawia przyjmowania kolejnych pacjentów. Straż Więzienna zawiadamia prokuraturę. Dyrektor twierdzi, że choć ma 60 miejsc, już trzyma w ośrodku 91 osób. Rzecznik Praw Obywatelskich alarmuje, że przy takim przepełnieniu nie ma szans na jakąkolwiek skuteczną terapię.
Ośrodek powstał w 2013 roku, gdy mieli zacząć wychodzić na wolność mordercy skazani na 25 lat pozbawienia wolności w czasach, gdy w polskim prawie już nie obowiązywała kara śmierci, a nie było jeszcze kary dożywocia. Zakładano, że umieszczenie w ośrodku może grozić najwyżej kilkunastu zbrodniarzom, którzy nie dali się zresocjalizować. Praktyka pokazała, że sądy kazały umieścić w ośrodku znacznie więcej osób. Formalnie jest to zamknięta placówka lecznicza. Ale od początku jej powstania udało się stamtąd wyjść na wolność tylko jednej osobie.
Czy o to chodziło twórcom ustawy o "postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób"? Rafał Stangreciak, reporter magazynu "Czarno na białym" zapytał o to profesora Michała Królikowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości, który przed laty tworzył projekt ustawy.
Już po odejściu Królikowskiego z ministerstwa było o nim głośno jako o adwokacie, który przyjął od klienta mającego kłopoty z prawem pieniądze w depozyt i w związku z tym usłyszał zarzut prokuratorski. Sprawa ta nie ma jednak związku z pracą Michała Królikowskiego nad projektem ustawy.
Zobacz cały reportaż Rafała Stangreciaka o sytuacji przepełnionego ośrodka w Gostyninie "Pacjent nr 92. Gostynin bez wyjścia".