Plaga ukąszeń zwierząt domowych przez żmije. "Nie ma tygodnia bez jakiegoś przypadku"

Żmija
Plaga ukąszeń zwierząt domowych przez żmije. Na spacerze należy zachować ostrożność
Źródło: Marta Kolbus/Fakty po Południu TVN24
Mamy do czynienia z plagą ukąszeń zwierząt przez żmije. Weterynarze mówią, że psy są zazwyczaj kąsane w pyszczki, a koty - w łapy. Lekarze apelują o czujność - zwłaszcza jeśli zabieramy swoje zwierzęta na wakacje w górach.

Labradorka Lusia podczas spaceru tylko na chwilę została spuszczona ze smyczy. To wystarczyło. Została ugryziona w pyszczek, a dokładnie w wargę. 30-kilogramowy pies został powalony na cztery łapy przez żmiję. Zagrożenie kryło się w trawie. - Właściwie to nawet nie zauważyłem, że została ukąszona. Po prostu piesek po kilku krokach przestał reagować na moje komendy. Siadała, kładła się, była taka osowiała, nie była sobą - przyznaje Andrzej Pawlukiewicz, właściciel Lusi.

Gdyby nie szybka pomoc lekarza weterynarii, mogłoby się skończyć bardzo źle. Toksyna zawarta w jadzie żmii doprowadza do niewydolności nerek. Takie ukąszenie jest śmiertelnie niebezpieczne, przede wszystkim dla małych psów i kotów.

- Głównie opieramy się na leczeniu objawowym, czyli przeciwwstrząsowym. Płynoterapia, leki przeciwobrzękowe, zabezpieczenie przeciwbólowe pacjenta, bo są to bolesne ukąszenia, i oczywiście antybiotykoterapia - wymienia Barbara Orszulak, lekarz weterynarii w Gabinecie Weterynaryjnym "Doktor Wilczur".

Weterynarze alarmują, że do ich gabinetów zgłasza się coraz więcej poszkodowanych przez żmije psów czy kotów. - W tym sezonie wakacyjnym nie ma tygodnia bez jakiegoś przypadku bądź kilku - zauważa Barbara Orszulak.

Żmiję można spotkać i w górach, i nad morzem

Żmija zygzakowata to jedyny jadowity wąż żyjący w Polsce. Jest chroniona prawem. W okresie letnim najczęściej można ją spotkać w górach, między innymi w Beskidzie Niskim czy Bieszczadach, ale lubi też się wygrzewać nad morzem.

- Lubią tereny nasłonecznione. Żmija jest zwierzęciem zmiennocieplnym, czyli żeby funkcjonować, musi się ruszać, musi się najpierw nagrzać. Często wybiera na przykład leśne ścieżki - tłumaczy Karol Bubel, opiekun terrarium w Ogrodzie Zoologicznym we Wrocławiu.

Lepiej zejść żmii z drogi, ominąć ją szerokim łukiem. - Atakuje tylko i wyłącznie w momencie, w którym my ją zaatakujemy, czyli nadepniemy, spróbujemy złapać, przyciśniemy - podkreśla Bubel.

- Żmija, słysząc jakiś hałas, tupanie, odgłos, choćby roweru, jednak się wycofa - mówi Andrzej Pawlukiewicz. - Jak się zbliża do niej (żmii - red.) pies czy kot, to po prostu kąsa, bo to jest jej jedyna linia obrony - mówi Barbara Orszulak.

Dlatego w trakcie spacerów to właściciele psów muszą mieć oczy dookoła głowy. - Nie może być tak, że idziemy sobie, piesek idzie sobie, a my sobie, bo, niestety, w tych terenach jesteśmy narażeni na ukąszenie, czy zwierzak, czy my sami - zaznacza Pawlukiewicz.

Osoba ukąszona przez żmiję powinna natychmiast udać się na SOR

Lekarze pokazują skutki ukąszeń u ludzi i ostrzegają, że jad żmii może być zabójczy dla osób starszych, uczulonych i dzieci.

- Jeżeli nas ukąsi żmija, natychmiast powinniśmy udać się na SOR - apeluje profesor doktor habilitowana Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym (USK) w Białymstoku. - Nie powinniśmy nacinać tej rany, wysysać tej rany czy dezynfekować, ponieważ najważniejszą rzeczą jest obserwacja w ciągu najbliższych godzin - podkreśla.

Tylko do USK w Białymstoku każdego roku w okresie letnim trafia kilka osób ukąszonych przez te gady. - Jedynym sposobem, żeby zneutralizować część jadu, jest podanie surowicy - wyjaśnia prof. Zajkowska.

Leczenie trwa od kilku dni do kilku tygodni. Zarówno u ludzi, jak i zwierząt. Lusia jeszcze nie odzyskała pełni sił. - Kiedyś robiliśmy po kilka kilometrów w jedną stronę, teraz już po kilometrze ona siada albo kładzie się, chce się czegoś napić, i nie jest już taka skora do zabawy - przyznaje Andrzej Pawlukiewicz.

Czytaj także: