Kosztowały miliony, teraz są zamykane

Korytarze ekologiczne za miliony są zamykane. Dlaczego?
Korytarze ekologiczne za miliony są zamykane. Dlaczego?
Źródło: Marzanna Zielińska/Fakty TVN
Wyrzucone w błoto pieniądze i problemy dla kierowców. Jeszcze większe - dla zwierząt. To z myślą o nich nad drogami zbudowano specjalne kładki, a także przejścia pod drogami, tak zwane korytarze ekologiczne. Poszły na to grube miliony. Potem kładki i przejścia zamknięto w ramach walki z ASF. Ma to powstrzymać dziki przed migracją. Tymczasem ASF się rozprzestrzenia, a zwierzęta przekraczają jezdnie, powodując zagrożenie.

Na kładkach i w przejściach dla zwierząt zostały ustawione ogrodzenia i zapory. Na niektórych ustawiono deski, aby - w zamyśle - mogły je pokonać określone zwierzęta. Zdaniem ekspertów to nie pomaga.

Zapory stawiane są w korytarzach ekologicznych w obawie przed afrykańskim pomorem świń, na podstawie decyzji wojewodów. Teoretycznie mają powstrzymać przed migracją tylko dziki.

- Dziki, jak wiadomo, nie skaczą. Siatki dwumetrowe uniemożliwiają na przykład przejście jeleniowatych, które skaczą do wysokości metra i 60 centymetrów, nie więcej - twierdzi Piotr Stankowski ze Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Przyrody i Krajobrazu "Dolina Wrześnicy"

Najważniejsza dla rolnika jest bioasekuracja

Dziki wolą kopać, a jeśli nie dadzą rady przejść pod ogrodzeniem, świetnie radzą sobie z migracją przez system podrzędnych dróg.

- Iluzoryczność tych działań jest pewnego rodzaju nieszczerością wobec rolników - stwierdziła prof. Hanna Mamzer z Wydziału Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, biegła sądowa w zakresie dobrostanu zwierząt.

Skuteczniejsze od odgradzania całego świata od gospodarstw jest odgrodzenie gospodarstwa od całego świata.

- Najbardziej skutecznym jest bioasekuracja - podkreśliła dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, wiceprzewodnicząca Państwowej Rady Ochrony Przyrody i prezes Stowarzyszenia dla Natury "Wilk". Bioasekuracja polega na zabezpieczeniu miejsc, gdzie przebywają zwierzęta hodowlane, przed rozprzestrzenianiem się wirusa, stosując odpowiednie procedury, praktyki i zapory.

Rozwiązanie szkodliwe dla zwierząt i ludzi

Budowa kładek dla zwierząt była jednym z podstawowych warunków uzyskania zgody na budowę autostrady i dotacji z funduszy europejskich. Unia Europejska sprzeciwia się nadmiernemu grodzeniu środowiska naturalnego. Zwierzęta muszą migrować, by jeść, rozmnażać się, wymieniać geny.

Tymczasem wojewoda każe zagrodzić korytarz ekologiczny, a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad musi to wykonać. Grodzi i za to płaci. Z tego samego źródła, z którego pochodzą środki na przykład na budowę nowych ścieżek rowerowych i chodników, jak poinformował Szymon Piechowiak, zastępca dyrektora Biura Generalnego Dyrektora.

Z tej lekcji władze Wielkopolski na razie zrozumiały, że dziki nie skaczą. - Prawdopodobnie będziemy wnioskowali o zmianę wysokości tych grodzeń, aby zwierzęta, które mogą się przemieszczać w trakcie swojej wędrówki, mogły przeskakiwać - powiedział Jarosław Maciejewski, wojewoda wielkopolski.

Wojewoda warmińsko-mazurski na razie jako jedyny w Polsce mówi głupocie: stop. - Województwo jest obszerne. W związku z tym nie ma takiej potrzeby, żeby stosować tego typu restrykcje w miejscach, gdzie nie występuje choroba - stwierdził Radosław Król, wojewoda warmińsko-mazurski.

W Wielkopolsce temat ma wrócić we wrześniu. Mieszkańcy także naciskają, bo zwierzęta szukające alternatywnych przejść, poza kładkami, są realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa.

Czytaj także: