Bulterier, potwór, wilcze oczy i zęby – zwierzęce porównania rozmnożyły się w polskiej polityce. - Przypisujemy zwierzętom cechy ludzkie, a one działają prościej. Jak poseł Niesiołowski: jeśli ktoś jest draniem, okazują to wprost – mówi w TVN24 behawiorysta zwierzęcy Andrzej Kłosiński.
Bulterierem (PiS-u) nazywany jest Jacek Kurski. Potworem, ewentualnie Potworem Ciasteczkowym – od niedawna Jarosław Kaczyński. Donald Tusk ma mieć dla odmiany wilcze oczy oraz zęby, a wzrokiem straszyć dzieci. Zaś świństwa robią sobie nawzajem – przynajmniej jeśli wierzyć komentarzom – politycy wszystkich partii.
Jak przypomina Andrzej Kłosiński, zwierzętom przypisujemy cechy wybitnie ludzkie od wieków, ale to zwierzęta mogą czuć się bardziej obrażone. – Taki bulterier jest sympatycznym psem. Wyhodowanym do walk, ale niezdolnym do przebiegłości czy robienia świństwa na zamówienia pana – argumentuje behawiorysta. – Także świnia nie robi świństw. Zachowuje się zgodnie ze swoją naturą. A zwierzęta nie mają samoświadomości i nie kłamią – dodaje.
Jego zdaniem ludzie przypisują własne cechy swoim pupilom analogicznie jak przypisują politykom swoje wyobrażenia o nich. – Uważamy, że oni chcą naprawić państwo, chcą naszego dobra, a oni działają na prostszym poziomie – chcą popularności, władzy i pieniędzy. Nie wszyscy, ale z reguły – zaznaczył.
Według Kłosińskiego nasi „bracia mniejsi” są szczerzy i bezpośredni, nie potrafią świadomie zaszkodzić. – Przypisywanie im cech polityków: to, że są przebiegli, czasem kłamią, jest pewnego rodzaju nadużyciem wobec zwierząt. One działają prościej: czują i przeżywają to co myślą. Działają jak poseł Niesiołowski, który jeśli ktoś jest draniem i szkodnikiem, mówi to wprost – podsumowuje.
Andrzej Kłosiński jest behawiorystą zwierzęcym - zajmuje się zachowaniami zwierząt.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24