Łapiemy się za guzik na widok kominiarza, zbieramy czterolistne koniczynki i uciekamy na widok czarnego kota. Nie da się ukryć - Polacy są przesądni. Jak wynika z sondażu OBOP, blisko trzy piąte Polaków wierzy w zabobony.
Przekonanie, że coś może przynieść pecha lub szczęście zdecydowanie częściej deklarują kobiety (65 proc.) niż mężczyźni (51 proc.).
Kto wierzy w zabobony?
Magiczne znaczenie pewnym zdarzeniom przypisują najczęściej gospodynie domowe (74 proc.), pięćdziesięciolatkowie (67 proc.), bezrobotni (66 proc.), pracownicy administracji i usług (64 proc.), a także ci, którzy źle oceniają swoją sytuacją materialną (63 proc.).
Natomiast obojętni wobec przesądów pozostają w większości najstarsi badani - w wieku 60 i więcej lat. Magicznymi znakami nie przejmują się też emeryci, renciści oraz kierownicy i specjaliści (po 47 proc.).
Wolimy szczęśliwe znaki
Jak się okazuje częściej wierzymy w szczęśliwe znaki losu niż w znaki zwiastujące niepomyślność. Ponad połowa respondentów wskazała przynajmniej jeden przedmiot bądź sytuację przynoszącą szczęście, a 46 proc. badanych wybrało przynajmniej jeden przesąd zwiastujący nieszczęście.
W co wierzymy?
Wśród znaków przynoszących szczęście Polacy najczęściej wymieniają kominiarza. Na drugim miejscu jest czterolistna koniczyna, a na trzecim - talizman. Badani wymieniali też cyfrę 7 oraz rozbicie szklanki czy kieliszka.
A czego się boimy? Najbardziej - spotkania z czarnym kotem, zwłaszcza, gdy ten przebiegnie nam drogę. Blisko jedna trzecia badanych uważa, że sytuacja ta zwiastuje nieszczęście. Unikamy też rozbitego lustra, witania się przez próg i wstawania z łóżka lewą nogą. Niezmiennie synonimem pecha pozostaje liczba 13.
Sondaż zrealizowano w dniach 7 – 11 sierpnia 2008 r. na ogólnopolskiej losowej reprezentatywnej próbie 1005 mieszkańców Polski powyżej 15 roku życia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu