Jeffrey Jarrett zmarł prawdopodobnie 27 sierpnia rano w swoim mieszkaniu. Jego ciało odkrył znajomy Robert Young, który miał na kilka dni zamieszkać u kolegi. Mężczyzna po stwierdzeniu śmierci swojego gospodarza zadzwonił do ich wspólnego kolegi, Marka Rubinsona.
Nie wiadomo co dokładnie działo się w głowach obu mężczyzn. Policja nie ujawniła treści ich zeznań. Być może uznali, że zabawią się wykorzystując fakt śmierć Jarretta, albo postanowili urządzić mu nietypową stypę. Zapakowali więc ciało na tylne siedzenie swojego samochodu i ruszyli w miasto. Najpierw odwiedzili z nim dwie restauracje w mieście. Gdy mężczyźni jedli, trup "cierpliwie" siedział w pojeździe.
Po posileniu się pojechali do miejscowego klubu ze striptizem, gdzie skorzystali z karty kredytowej zmarłego. Na konto Jarretta zabawili się za 400 dolarów i skończyli zabawę dopiero o czwartej nad ranem. Wtedy zadzwonili na policję i poinformowali o śmierci swojego kolegi.
Gdy ich cała eskapada z ciałem kolegi i jego kartą kredytową wyszła na jaw, zostali aresztowani. Postawiono im zarzuty kradzieży osobowości, podszywania się i zniewagi zwłok. Po spędzeniu tygodnia w areszcie wyszli za kaucją. Teraz czeka ich proces, który ma zacząć się w najbliższych dniach.
Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu