Historia i język dzielą Belgów nie tylko w parlamencie, który od miesięcy nie może wyłonić rządu. Kiedy podczas wyborów miss Belgii okazało się, że zwyciężczyni konkursu nie mówi po flamandzku, czyli w ojczystej mowie ponad połowy społeczeństwa, część publiczności wygwizdała ją.
Nowa Miss Belgii - 20-letnia Alizee Poulicek, nie zrozumiała ani jednego pytania zadanego jej po flamandzku i poprosiła o przejście na francuski. To nie spodobało się większości z 3,5-tysięcznej publiczności. Na sali rozległy się gwizdy.
Nie znaczy to wcale, że nowa belgijska królowa piękności dbając o urodę zaniedbuje intelekt. Poulicek - córka Belga i Czeszki, mówi kilkoma językami, w tym francuskim, angielskim i czeskim. Mieszkając w Belgii zaledwie od sześciu lat, flamandzkiego nauczyć się jeszcze nie zdążyła. Zapowiada jednak, ze teraz to nadrobi.
Reakcja publiczności na występ Miss to nie tylko zwykłe zniesmacznie. Konflikt ma głębokie podłoże historyczne i od dawna stanowi problem dzielący społeczeństwo belgijskie. W państwie, w którym połowa obywateli posługuje się językiem francuskim, a druga połowa flamandzkim, właśnie z powodu takich podziałów od kilku miesięcy nie może sformować się nowy rząd.
Źródło: APTN