Przyleciał samolotem zza oceanu. Ale zamiast do domu myśliwego, trafił do magazynów agencji celnej. Teraz o wypchanego misia Baribala toczy się sądowa batalia.
Myśliwy mieszka na stałe w USA. Wypchane za oceanem zwierzęta regularnie przesyła swojej żonie w paczkach. Pani Eleonora Makuszewska jest bardzo dumna z pokaźnej kolekcji trofeów swojego męża. Uciszył ją zwłaszcza Baribal: - Jelenie, indyki, takie tam to wszyscy posiadają, ale misia to nie tak łatwo upolować - opowiada pani Eleonora.
Mąż pani Eleonory ustrzelił zwierza dwa lata temu w Kanadzie. I tradycyjnie wysłał wypchaną zdobycz do Polski. Ale żona myśliwego Baribalem się chwalić nie może, bo przesyłkę zakwalifikowano jako przemyt.
Pani Eleonora dziwi się tej decyzji: - Tam w Ameryce nie zakwestionowali upolowanego tego misia, a tutaj mówią, że to przestępstwo.
Ten miś został przesłany wbrew przepisom ustawy o ochronie zwierząt dziko żyjących Sąd o Baribalu
Myśliwy zapłacił karę, a sąd nakazał zwrócić wypchane zwierzę właścicielom. Mimo to Baribal jest w magazynach agencji celnej. Dlaczego? - Nie mam decyzji, która nakazywałaby mi przekazanie komukolwiek tego misia - tłumaczy Andrzej Semeniuk z agencji celnej "Sapa".
To zwykła złośliwość. Po prostu podoba im się taki unikat, bo nie każdemu uda się takiego misia upolować. Pani Eleonora o misiu
Pani Eleonora uważa, że to zwykła złośliwość: - Po prostu podoba im się taki unikat, no bo nie każdemu uda się takiego misia upolować.
Jeśli sąd orzeknie przepadek, wypchany Baribal stanie się własnością skarbu państwa, czyli nas wszystkich.
Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN