Beverly Ellis-Hebard wybierała się na Florydę. Po przybyciu na lotnisko udała się do odpowiedniej bramki, ale przed wejściem na pokład skorzystała jeszcze z toalety. Już po starcie samolotu okazało się, że jej samolot "leci na Jamajkę". Jak się okazało, w ostatniej chwili zmieniono bramki odlotów.
Beverly Ellis-Hebard, "co około sześć tygodni" korzysta z usług linii lotniczych Frontier Airlines, podróżując między Filadelfią a Jacksonville na Florydzie. Taką samą trasę miała pokonać i tym razem. W wyniku zmian wprowadzonych w ostatniej chwili na lotnisku, Amerykanka wylądowała jednak na Jamajce.
Z opowieści Ellis-Hebard wynika, że, gdy przybyła na filadelfijskie lotnisko, udała się w stronę bramki, z której mieli zostać odprawieni pasażerowie udający się do Jacksonville. Po tym, jak ją odnalazła, postanowiła udać się jeszcze do toalety. Kobieta zapytała obsługującą bramkę pracownicę Frontier Airlines, czy ma na to wystarczająco czasu. W odpowiedzi usłyszała, że wejście na pokład samolotu rozpocznie się za około 20 minut.
Zamiast na Florydzie wylądowała na Jamajce
Kilka minut później, po powrocie z ubikacji, Ellis-Hebard podeszła z powrotem w stronę bramki, jednak ku jej zdziwieniu okazało, się, że większość pasażerów zdążyła już wejść na pokład samolotu. Pośpiesznie zgłosiła więc pracownicy lotniska, że również chce przejść. Gdy już miała to zrobić, zatrzymano ją, kwestionując wielkość bagażu podręcznego. Amerykanka umieściła go więc w stojaku do kontroli wielkości walizki. - Gdy ją wyciągałam, zadrapałam sobie ramię, krwawiłam - relacjonowała ABC 7 kobieta.
Wtedy pracownica Frontier Airlines miała zacząć ją ponaglać, by czym prędzej przeszła do samolotu, bo tam będzie można opatrzyć jej rękę. - 'Szybko, szybko, daj mi swoją kartę pokładową' - powiedziała. Zrobiłam może z dziesięć kroków, po czym zapytała mnie, czy nazywam się Beverly Ellis-Hebard. Odpowiedziałam, że przecież dopiero co widziała moją kartę pokładową. 'W porządku, idź' - przytoczyła rozmowę z pracownicą Frontier Airlines pasażerka.
Gdy samolot z Ellis-Hebard na pokładzie już wystartował, do pasażerki podeszła stewardesa, by opatrzeć jej ranę. Bandażując rękę, zagadnęła, że gdy tylko maszyna wyląduje na Jamajce, kobieta będzie mogła się zrelaksować. - Roześmiałam się. Powiedziałam, że z chęcią bym tam poleciała, ale tam, gdzie się udaję, też są plaże - wspomina w rozmowie z ABC 7 Ellis-Hebard. - Spójrz na mnie. Ten samolot leci na Jamajkę - miała usłyszeć w odpowiedzi. - Po wyrazie twarzy stewardesy poznałam, że nie żartuje - wyznała. To właśnie wtedy Ellis-Hebard dowiedziała się od załogi samolotu, że gdy była w toalecie, w ostatniej chwili zmieniono bramkę jej lotu docelowego.
Jako że kobieta planowała lecieć lotem międzystanowym, nie zaś zagranicznym, nie miała ze sobą paszportu. Choć załoga pokładowa ostrzegła ją, że może to stanowić kłopot, ostatecznie władze Jamajki nie sprawiły jej z tego powodu większych problemów. Amerykance pozwolono zostać w rękawie lotniczym, gdzie oczekiwała na najbliższy lot do Filadelfii, którym następnie wróciła do kraju. - To nie powinno się nigdy zdarzyć. Nie posiadam paszportu, kobieta przy bramce (która powinna go sprawdzić - red.) nie wywiązała się ze swoich obowiązków - ocenia Ellis-Hebard.
Linie lotnicze Frontier Airlines zwróciły pasażerce koszty biletu do Jacksonville, a także przekazały w ramach rekompensaty voucher o wartości 600 dolarów.
Źródło: ABC7, Independent
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock