Białoruski samolot leci z Libii do Austrii, nad Zatoką Neapolitańską w pościg za nim ruszają dwa włoskie F-16. Myśliwce, by dogonić maszynę z krainy żubrów i Łukaszenki z hukiem wchodzą w prędkość naddźwiękową. Przerażeni hałasem mieszkańcy Neapolu ze strachem patrzą w kierunku Wezuwiusza. Na miejsce podąża wojsko...
To nie scenariusz filmu z Michaelem Dudikoffem, tak wyglądała spokojna środa w południowych Włoszech.
Każdy, kto zwiedzał Pompeje, rozumie mieszkańców Neapolu, którzy ze strachem reagują na najcichsze pomruki Wezuwiusza. W środę, gdy obudził ich potężny huk wpadli w panikę. Na szczęście okazało się jednak, że nic im nie grozi - przyczyną hałasu były bowiem silniki samolotów F-16. Włoskie myśliwce ścigały... białoruski statek powietrzny.
Wiele hałasu o nic
Gdy huknęło w okolicy jednego z pięciu najbardziej niebezpiecznych na świecie, setki roztrzęsionych mieszkańców Neapolu i pobliskich miejscowości dzwoniły w panice do sił porządkowych i służb ratunkowych, informując o niepokojącej aktywności wulkanu. Wszystkie służby w rejonie wulkanu zostały postawione w stan gotowości.
Na miejsce podążyło natychmiast wojsko i jednostki Obrony Cywilnej, które zapewniły, że huk nie wydobywał się z wulkanu. Nie stwierdzono żadnego dymu ani najmniejszego wzmożenia aktywności Wezuwiusza. Mieszkańców okolicy, którzy w panice wylegli na ulice, poproszono o powrót do domów. Pozostawała jednak zagadka, skąd ten huk?
Okazało się jednak, że przyczyną piekielnych grzmotów były dwa myśliwce F-16, które przekroczyły barierę dźwięku nad Zatoką Neapolitańską. Dowództwo lotnictwa wojskowego wyjaśniło, że maszyny ruszyły w pogoń, otrzymawszy sygnał o podejrzanym samolocie lecącym w tym rejonie. Okazało się, że był to cywilny samolot białoruski, który wystartował z Libii i leciał do Austrii. Po zidentyfikowaniu samolotu wojskowe maszyny wróciły do bazy.
Źródło: PAP