Dziesiątki osób zgromadziły się wczoraj w chińskim hotelu Venetian. Kiedy hotelowy bar zapełnił się ludźmi, w ruch poszły butelki, a kieliszki i szklanki dosłownie latały w powietrzu... W Makao odbyły się Mistrzostwa Najlepszych Barmanów Azji w stylu "flair".
Barmani przede wszystkim starali się zrobić dobre show. Robili drinki według starannie przećwiczonej choreografii, przy akompaniamencie muzyki rozrywkowej. Tańczyli, żonglowali butelkami, podrzucali szklankami. Część ubrała się w nietypowe kostiumy. Wszystko po to, żeby zrobić jak najlepsze wrażenie na jury, które nie kryło zresztą, że to właśnie show liczy się najbardziej.
- Oceniam ich za ilość rozrywkowych elementów, a nie za smak drinka, czy dobór składników. Przecież oni po to są, żeby zrobić wrażenie na ludziach. To musi być jedno wielkie show w wykonaniu jednego człowieka. I tego właśnie publika oczekuje - powiedziała Maggie Beale, członkini jury.
Najwyższe noty uzyskał 18-letni mieszkaniec Tajwanu, który przebrał się w kostium Spidermana i w przerwie między barmańskimi sztuczkami wspinał się po półkach.
- Ćwiczyłem tę choreografię praktycznie całymi dniami. Zawsze po powrocie ze szkoły brałem się za podrzucanie butelek... I tak przez cztery do ośmiu godzin dziennie, ale było warto - cieszy się Shu Poshing.
Uczestnicy konkursu pochodzili z Chin, Filipin, Tajwanu, Japonii i Singapuru. Mistrzostwa były bardzo męczące i wiele butelek lądowało na podłodze.
- Pod koniec imprezy niektórym barmanom tak trzęsły się ręce ze zmęczenia, że nie dali rady podać przygotowanych drinków - opowiada jedna z obserwatorek mistrzostw.
Każdy z barmanów na swój pokaz miał pięć minut, a do drinka mógł użyć maksymalnie siedmiu składników. Ci, którzy złamali którąś z tych zasad, dostawali punkty karne. Na koniec jury oceniało smak i jakość drinków.
"Flair" to styl barmański, który przy użyciu wyćwiczonych i zaawansowanych technik ma na celu zrobienie jak największego wrażenia na gościach w barze lub publiczności.
Źródło: Reuters, TVN24