Historia jak z kiepskiego filmu przytrafiła się małżeństwu z Bośni i Hercegowiny. Jego przypadek pokazuje niebezpieczeństwa czyhające na internetowych czatach...
Sana Klaric i jej mąż Adnan - każde oddzielnie - zafascynowali się właśnie możliwością anonimowych rozmów w sieci. Wkrótce znaleźli sobie - nadal każde oddzielnie - bratnią duszą, której zwierzali się z małżeńskich kłopotów.
Jako "Sweetie" i "Prince of Joy" spędzali godziny przed swymi komputerami. Po jakimś czasie postanowili wirtualne znajomości przekształcić w realne spotkanie na kawie - i kontynuować rozmowy w cztery oczy. Oboje oniemieli, gdy zorientowali się wirtualny rozmówca od serca okazał się... kłopotliwym współmałżonkiem.
Spotkanie w cztery oczy nie zakończyło się happy endem: mieszkająca w Zenicy w Bośni i Hercegowinie para rozwodzi się. Oboje oskarżają się o niewierność.
- Byłam głęboko zakochana. To było niesamowite. Wyglądało na to, że oboje wpakowaliśmy się w równie nieszczęśliwe małżeństwo. Wszystko się potwierdziło, tylko szkoda, że w tak przewrotny sposób - mówi Sana.
Jej mąż również ma problem z zaakceptowaniem prawdy. - Nie mogę uwierzyć, że Sweetie, która pisała tak piękne rzeczy, to ta sama kobieta, z którą żyję od wielu lat i od której przez cały ten czas nie usłyszałem ani jednego miłego słowa - skarży się Adnan.
Źródło: gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24