Jak oszczędzać, to oszczędzać. Co premier Wielkiej Brytanii zaleca swoim rodakom, robi sam. Brytyjskie media donoszą, że w liczeniu się z każdym groszem David Cameron posunął się do tego, iż nie dał napiwku włoskiej kelnerce. Ale być może, sugerują dziennikarze, Włoszka była sama sobie winna.
Cameron z rodziną wybrał się na wakacje do toskańskiego Montevarchi. Tam, korzystając z anonimowości, którą zafundowali mu najwyraźniej niezaznajomieni ze światową polityką mieszkańcy, czerpie garściami z pięknych krajobrazów i uroczych kawiarenek.
W jednej z nich obserwowali go jednak wszędobylscy brytyjscy dziennikarze, od których trudno się uwolnić. I znaleźli temat - premier nie dał napiwku włoskiej kelnerce. Choć za trzy kawy zapłacił banknotem o nominale 50 euro, ani eurocenta Włoszce nie zostawił. Z oszczędności? Dziennikarze "The Telegraph" mają inne wytłumaczenie. Wynika z niego, że Włoszka raczej na dodatkową gratyfikację nie zasłużyła.
Gdy Cameron zamówił przy barze kawę dla siebie, żony i współpracownika, poprosił kelnerkę, by przyniosła zamówienie do stolika, przy którym zasiadła cała trójka. Kelnerka odparła mu jednak na to, że nie zamierza spełnić jego prośby i brytyjski premier powinien kawę sam sobie wziąć i do stolika zanieść. Cameron tak też zrobił.
Jak tłumaczyła później dziennikarzom Francesa Ariani, była wtedy "bardzo zajęta", a co więcej nie wiedziała, z kim miała do czynienia.
- Dopiero później powiedziano mi, kto to był i teraz jestem naprawdę zawstydzona - wyjaśniła kelnerka, którą brytyjski premier zostawił bez napiwku. Być może inne kelnerki w okolicy, świadome już obecności wypoczywającego w pobliżu Camerona, będą miały więcej szczęścia.
Źródło: telegraph.co.uk