Mieszkanka Nowej Zelandii pozwała swojego partnera za to, że nie zawiózł jej na lotnisko, choć jej to wcześniej obiecał - wynika z opublikowanych dokumentów sądowych. Para rozstała się po tym zdarzeniu, kobieta domagała się jednak od mężczyzny odszkodowania.
Zdarzenie opisały brytyjskie media w oparciu o opublikowane w czwartek dokumenty sądowe. W dokumentach nie podano, kiedy dokładnie doszło do opisywanych wydarzeń, a imiona i nazwiska powódki i pozwanego zostały skrócone jedynie do inicjałów.
Pozwała partnera, bo nie zawiózł jej na lotnisko
Z dokumentów wynika, że mieszkanka Nowej Zelandii o inicjałach CL pozwała swojego ówczesnego partnera - HG - za to, że nie zawiózł jej na lotnisko. Kobieta miała polecieć na koncert z przyjaciółmi, na co mężczyzna miał się wcześniej zgodzić oraz obiecać, że podrzuci ją na lotnisko.
Jednak w dniu jej lotu mężczyzna miał ostatecznie nie zawieźć swojej partnerki na lotnisko, co jej zdaniem stanowiło złamanie "ustnej umowy". Kobiecie uciekł samolot i, jak twierdzi, zmuszona została do poniesienia dodatkowych kosztów, m.in. kupna nowego biletu lotniczego na następny dzień, a także opłacenia opieki nad swoimi psami, którymi HG również miał się zająć.
Pozew za złamaną obietnicę
Zdarzenie to doprowadziło do zakończenia trwającego 6,5-roku związku, a kobieta domagała się w sądzie od swojego partnera 30 tys. dolarów australijskich (równowartość ok. 80 tys. zł).
New Zealand's Disputes Tribunal, który rozpatrywał ten pozew, nie przychylił się jednak do argumentacji kobiety. Pozew został odrzucony, a w uzasadnieniu sąd stwierdził, że aby jakiekolwiek porozumienie było egzekwowalne, "musi zaistnieć intencja nawiązania prawnie obowiązującej więzi", czego nie stwierdził w tym przypadku.
"Partnerzy, przyjaciele i koledzy zawierają społeczne umowy, ale jest mało prawdopodobne, aby były one możliwe do prawnego egzekwowania, dopóki wszystkie strony nie dokonają jakichś czynności świadczących o intencji, że mają być zobowiązani (prawnie) do swoich obietnic", oceniła sędzia Krysia Cowie.
Jak wskazała, obietnice składane pomiędzy partnerami są "normalną dwustronną wymianą w intymnej relacji" i nie spełniają definicji umowy. "Jak ustalono, obie strony zawarły to porozumienie na bazie łączącej je przyjaźni", podkreślono, a nie w oparciu o przepisy prawa.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock