Sprawa napisanych cyrylicą słów na rzymskich Świętych Schodach została wyjaśniona. Jak powiedział burmistrz stolicy Włoch - napisy nie są agresywne. - Wydaje się, że powypisywał to jakiś wariat - dodał Gianni Alemanno.
Tajemnicze napisy pojawiły się w sobotę przed południem. Namalowano je na marmurze pomarańczową farbą. Zajmowały szerokość 20 metrów. Zostały w ciągu paru godzin usunięte przez służby miejskie.
Przestroga dla księży-grzeszników?
Początkowo uznano za "wymierzone przeciwko papieżowi". Ich niejasna treść interpretowana była jako potępienie księży-grzeszników, a więc także samego papieża. Gianni Alemanno i prezydent prowincji Lacjum, Luca Zingarelli, wyrazili solidarność z Benedyktem XVI i potępili akt "wymierzony przeciwko wszystkim obywatelom Rzymu i wierzącym."
Później burmistrz uspokajał zaalarmowaną opinię publiczną Świętego Miasta. - Wyglądają na produkt niezrównoważonego umysłu. Nie wydaje mi się, aby było w tym coś niepokojącego - mówił Alemanno.
"Kocham Cię, Wiero"
Niektóre rzymskie media i rosyjska agencja ITAR-TASS, opisując akt wandalizmu, jakiego dopuszczono się na Świętych Schodach, "rozszyfrowują" jedno z graffiti wykonanych cyrylicą. Brzmiało ono: "Ja lubliu tiebia, Wiera" i podpis: "Wania".
Santa Scala, czyli Święte Schody liczą 28 stopni. Zgodnie z tradycyjnym przekazem pochodzą z pałacu Poncjusza Piłata, i to ponich Jezus Chrystus miał być prowadzony na sąd. W 326 roku n.e. zostały przewiezione z Jerozolimy do Rzymu. Obecnie prowadzą one do kaplicy San Lorenzo, naprzeciwko bazyliki świętego Jana na Lateranie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia