45-latek z Japonii przez dwie dekady odkładał niemal całą wypłatę, by móc rzucić znienawidzoną pracę i zacząć żyć z oszczędności. Przez cały ten czas jadł głównie ryż i ziemniaki, mieszkając w najtańszym hotelu robotniczym. Jego historia wywołała ogromne emocje internautów, jednak jak dotąd nie zakończyła się szczęśliwie.
Historię 45-letniego Japończyka w ostatnich dniach opisał hongkoński "South China Morning Post". Niepodający swojego imienia i nazwiska mężczyzna na początku lat dwutysięcznych dostał pracę, o którą się starał - wymagającą, ale stabilną. Nie zdradził, co to za praca ani w jakiej branży. Okazało się jednak, że warunki pracy są gorsze, niż myślał. Pracodawca oczekiwał ciągłego zostawania po godzinach, czasem nawet do północy, a na wszystkie skargi odpowiadał: "tylko ciężką pracą i robieniem nadgodzin można osiągnąć przyszłe szczęście".
Żywił się ryżem, by rzucić znienawidzoną pracę
Mężczyzna był rozczarowany, nie chciał jednak pracować gdzie indziej. Zamiast tego postanowił jak najszybciej odłożyć dostateczną kwotę, by móc rzucić pracę w ogóle i żyć z oszczędności. Celem stało się zgromadzenie 100 milionów jenów (równowartość ok. 2,5 mln zł).
Japończyk nadał sobie motywacyjny przydomek "Człowieka, który na pewno rzuci pracę" i podporządkował całe życie oszczędzaniu. "Chciałem odejść na emeryturę jak najwcześniej, więc skupiłem się na oszczędzaniu każdego grosza", przyznał.
Przez dwie kolejne dekady żył w malutkim pokoju w tanim hotelu robotniczym, a wszystkie meble i inne potrzebne przedmioty wyszukiwał porzucone na ulicach. Latem, aby nie włączać klimatyzacji, nosił koszulki zmoczone wodą, zimą - aby rozgrzać się przy wyłączonym ogrzewaniu - robił regularnie przysiady.
Równie oszczędne było jego jedzenie. Typowy obiad Japończyka składał się z miski ryżu, odrobiny solonych warzyw i śliwki. Czasami za obiad służył mu jedynie napój energetyczny, który mógł dostać w pracowniczym sklepie za otrzymywane w ramach benefitów punkty.
Oprócz tego mężczyzna jadł dużo słodkich ziemniaków, które gotował w mikrofalówce, oraz tanich ciastek. Jak żartował, do kolacji często oglądał filmy z motywami więziennymi, bo jego życie w tak wykorzystującej pracowników firmie niewiele różniło się od pobytu w więzieniu.
"To wszystko jest bez sensu"
Japończyk z czasem zaczął informować o swoim celu i życiu pełnym wyrzeczeń w mediach społecznościowych, zyskując rosnące grono obserwatorów. Na początku tego roku, po 20 latach i 10 miesiącach pracy u znienawidzonego pracodawcy, poinformował o osiągnięciu swojego celu. Udało mu się uzbierać więcej, niż pierwotnie planował: 135 mln jenów, czyli równowartość niemal 3,5 mln zł. Co więcej, wydał książkę o swoich sposobach na oszczędzanie, która stała się jego dodatkowym źródłem przychodu. "Osiągnięcie w końcu mojego celu finansowego było niesamowicie satysfakcjonujące", przyznał.
Mimo to 45-latek nie zdecydował się dotąd na krok, który miał być rzeczywistym celem jego wyrzeczeń - na rzucenie pracy. Wszystko przez to, że japońska waluta od lat traci na wartości, a ostatnio kraj mierzy się także z wysoką inflacją. W rezultacie wartość jego oszczędności dramatycznie spadła.
"Jeśli jen nadal będzie tracił na wartości, nigdy nie osiągnę finansowej wolności. Na co pracowałem przez te 21 lat? To wszystko jest bez sensu, tragedia", przyznał zrozpaczony.
Komentarze internautów
Jego historia odbiła się szerokim echem w japońskich i chińskich mediach społecznościowych, a wielu internautów wspiera jego starania. Niektórzy zwracali jednak uwagę, że mężczyzna wiele ryzykował, prowadząc aż tak skromne życie. "Jego posiłki mnie zszokowały. Dało się to w ogóle jeść? To cud, że nie podupadł na zdrowiu, jedząc tak biednie przez tyle lat", ocenił jeden z internautów.
Inni zwracali z kolei uwagę, że Japończyk popełnił błąd, jedynie oszczędzając pieniądze, ale nie chroniąc ich przed utratą wartości. "Gdyby zainwestował w złoto zamiast po prostu odkładać, nie straciłby tak wiele (ich wartości)", zauważono w innym komentarzu.
45-latek zdecydował się dotąd jedynie na niewielką poprawę jakości życia. Mężczyzna poinformował, że zaczął odżywiać się nieco lepiej, kupił sobie także nową mikrofalówkę w miejsce poprzedniej, która zepsuła mu się już kilka lat temu.
Źródło: South China Morning Post
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock