Ten koreański musical ocieka wręcz krwią, do każdego przedstawienia używa jej się co najmniej pięć litrów. Widzowie zajmujący najlepsze miejsca dostają więc specjalne ubrania ochronne. Panie i panowie, na scenie - Martwe Zło.
Produkcja oparta jest na horrorze z lat 80. To historia pięciorga studentów, którzy wybierają się do leśnej chaty, gdzie przez przypadek uwalniają siły zła i stają się zombie.
Fabuła brzmi dość banalnie, ale reżyser postanowił zaskoczyć widownię. Aktorzy wylewają na publiczność co najmniej pięć litrów sztucznej krwi podczas każdego przedstawienia. Siedzący w "czerwonej strefie" zakładają więc płaszcze dla ochrony przed krwią.
Niektórzy jednak ubierają się na biało, tak by lepiej można było widzieć tryskające na nich strumienie cieczy. - Przebrałem się specjalnie, żeby poczuć lekki dreszczyk, ale muszę przyznać, że było to raczej zabawne - powiedział jeden z widzów, Yoon Dong-suk. Dodał, ze ośmielił się nawet spróbować sztucznej krwi. - Jest słodka - przekonuje (robi się ją z syropu kukurydzianego).
Reżyser spektaklu, Song Han-saem uważa, że krew w przedstawieniu dodaje mu humoru. - Dzięki temu ten musical ma zupełnie inną atmosferę od większości sztuk - powiedział.
"Martwe Zło" będzie gościło na scenie do 15 czerwca.
jk
Źródło: Reuters, TVN24