Dzik czy sarna w jadłospisie na nikim wrażenia nie robi, ale w polskich restauracjach coraz częściej można spotkać potrawy z żubra. Ale czy na stoły rzeczywiście trafiają żubry?..
W Białymstoku zapewniają, że żubra z Białowieży zjeść jest trudno. - Corocznie trwa przegląd, podczas którego kwalifikujemy do odstrzału żubry chore, osłabione lub niesprawne w wyniku wypadków - wyjaśnia Małgorzata Karaś, dyrektorka Białowieskiego Parku Narodowego. Żyje tu na wolności największe w Polsce stado żubrów liczące ponad 430 sztuk. Park Narodowy nie ma możliwości sprzedaży mięsa z żubra na potrzeby zbiorowego żywienia. - Najczęściej trafia ono do zamrażarek i jest wykorzystywane jako karma dla drapieżników w naszej puszczy - dodaje Małgorzata Karaś.
Jednak jak przyznaje "Dziennikowi Polskiemu" pani dyrektor, niektóre odstrzelone żubry, odkupione w przeszłości przez jedną z firm, mogły trafić do właścicieli restauracji. W ubiegłym roku były to dwie sztuki, ale w tym roku ani jedna. - Czy jednak we wszystkich lokalach, w których podaje się żubra, rzeczywiście jest to żubr? - zastanawia się Małgorzata Karaś.
Żubra dostać trudno ale w Polsce są prywatne hodowle spokrewnionych z nim blisko bizonów. Między innymi syn Andrzeja Leppera przed kilku laty sprowadził te zwierzęta z Niemiec. Ale są restauracje, które zapewniają, że serwują autentycznego żubra. - My na pewno podajemy prawdziwego żubra, mamy na to stosowne dokumenty - podkreśla w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Marzena Majerczyk, kierowniczka restauracji Max w Katowicach.
Źródło: "Dziennik Polski"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak