Grająca w teatrze, filmach i serialach (od 2000 roku w "M jak miłość") Małgorzata Kożuchowska, która oglądała niemalże wszystkie mecze piłkarskich mistrzostw Europy, zdaniem obserwujących zachowanie aktorki osób, ma rasowe odruchy kibica.
"Moje zainteresowanie futbolem wzięło się z lat dziecinnych, bowiem tą dyscypliną pasjonowała się mama. Bardzo dobrze pamiętam mundiale z udziałem polskiej reprezentacji. Na co dzień nie mam tyle czasu by śledzić piłkarskie wydarzenia, ale wyjątkiem są mistrzostwa świata czy Europy. A jak jeszcze grają biało-czerwoni, budzi się we mnie wielki duch patriotyzmu. Chcę by nasi zwyciężali" - powiedziała PAP Małgorzata Kożuchowska.
Aktorka, która grała m.in. w filmach: "Dlaczego nie", "Komornik", "Zróbmy sobie wnuka", "Kiler", pochwaliła się opinią, jaką usłyszała od osób, z którymi oglądała Euro-2008.
"Koledzy ocenili, że mam rasowe odruchy kibica". Jak dodała, nie wyobrażała sobie, aby mogła nie obejrzeć pojedynków z udziałem polskich piłkarzy. "Mecze z Niemcami i Austrią wypadły wówczas, gdy byłam w Jerozolimie. Pojechałam tam na festiwal z Teatrem Narodowym i spektaklem Kosmos wg Witolda Gombrowicza. Ale udało mi się pogodzić te wydarzenia".
Małgorzata Kożuchowska zdementowała przy okazji medialne publikacje odnośnie jej ślubu, ale potwierdziła, że została ... matką.
"Autorom wszystkich plotek gratuluję ułańskiej fantazji. Jak tak dalej pójdzie, to już wkrótce poznamy listę gości, prezentów i menu. Natomiast co do matki, to nie zaprzeczam, tyle że jestem matką chrzestną łódki Volvo Ocean Race, na której żeglować będzie załoga Zbigniewa Kani" - wyjaśniła aktorka.
Jak wspomniała, mimo że urodziła się we Wrocławiu, a potem przeniosła się z rodzicami do Torunia, bardzo często jeździła nad morze. "Od podstawówki chodziłam na basen i uważam, że pływam bardzo dobrze, czego nie mogę powiedzieć o żeglarstwie. Ale ... Mam chyba niezłe zadatki, bo jak kiedyś wypłynęłam z załogą na Bałtyk dużą, sportową łódką, to kołysanie spowodowane sztormem tylko ja najlepiej przeżyłam".
Małgorzata Kożuchowska przyznała, że mogła zginąć w falach Oceanu ... Spokojnego. "Sześć lat temu, kiedy Sylwestra spędzałam na Filipinach, wybrałam się na morską wycieczkę pasażerską łodzią turystyczną, która rozleciała się podczas nagłej burzy jak dwukrotnie uderzyła w fale. Jakimś cudem przeżyłam, dotarłam na bezludną wyspę, ale sporo osób nie miało takiego szczęścia i zginęło".
"Woda jest żywiołem i trzeba o tym pamiętać, gdy tylko się do niej zbliżamy. Wówczas powinna się u nas zapalić czerwona lampka" - podkreśla aktorka, która włączyła się w ogólnopolską kampanię PGNiG Bezpieczne Mazury. Ma ona m.in. zapobiegać skutkom takich zdarzeń, jakie miały miejsce podczas ubiegłorocznego białego szkwału na Mazurach, kiedy to zginęło 12 osób.
Źródło: PAP, tvn24.pl