W Playboy Mansion w Chicago wszystko się zaczęło. Dzięki nieustającym balangom Hugh Hefnera z roznegliżowanymi króliczkami Playboya dom zyskał najgorszą opinię w mieście. 70-pokojowa posiadłość słynęła z wielkiego łoża przystosowanego do orgii i mosiężnej tabliczki na bramie: "Si Non Oscillas, Noli Tintinnare" (Gdy miła ci żonka, nie naciskaj dzwonka). Teraz można tam zamieszkać.
Zakochany w przepychu twórca "Playboya" Hugh Hefner kupił 72-pokojową posiadłość w Chicago w 1959 roku i zrobił z niej reprezentacyjną rezydencję swojego magazynu i swobodnego stylu życia, który promował. Tak powstał pierwszy Playboy Mansion.
Spędzał w nim dnie ubrany w satynową piżamę na grach w scrabble, a noce na imprezach w towarzystwie roznegliżowanych króliczków. Wtedy ustalił zasadę, która obowiązuje do dziś: on jeden, ich kilka. Naraz. - Picasso miał okres różowy i błękitny. Ja wkroczyłem w okres blond - mawiał.
Tylko kilka uprzywilejowanych osobistości było zaproszonych na balangi, które zyskały tak złą sławę, że o rezydencji mówiono w całym kraju. Dom słynął z wielkiego okrągłego łoża przystosowanego do orgii i mosiężnej tabliczki na bramie z powiedzeniem: "Si Non Oscillas, Noli Tintinnare" (w wolnym tłumaczeniu: "Gdy miła ci żonka, nie naciskaj dzwonka").
W 1974 roku nieustająca impreza przeniosła się do pałacyku w Los Angeles, który zyskał nazwę Playboy Mansion West. A dom w Chicago Hefner wydzierżawił Instytutowi Sztuki na mieszkania dla studentów. W 1989 roku zrobiono tam muzeum. Gdy uznał, że utrzymanie budynku jest zbyt drogie 4 lata później sprzedał go lokalnemu deweloperowi. Ten podzielił go na siedem oddzielnych apartamentów.
"Gdyby ściany mogły mówić..."
Teraz jeden z nich jest na sprzedaż – za 2,9 mln dolarów. Mieszkanie ma blisko 400 metrów kwadratowych. To 3 sypialnie z łazienkami każda, kuchnia i wysoki salon, który mieści się w byłej sali balowej Hefnera i wciąż ma oryginalne drewniane ściany i sufit. W każdym pomieszczeniu jest kominek.
Do foyer prowadzi winda. A prosto z dużego tarasu schodzi się do ogrodu, gdzie dawniej schodzili się goście "najbardziej rozpustnych imprez w mieście".
- To rzadka okazja, by kupić sobie kawałek historii "Playboya". To fantazyjne miejsce do życia, tam Hefa przytulały króliczki. Gdyby ściany mogły mówić... - rozmarza się agent nieruchomości z biura Baird & Warner, które sprzedaje apartament.
Źródło: Forbes.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Baird & Warner