To był zwykły lot szkoleniowy. Ale tylko do czasu, kiedy polska Iskra pilotowana przez Boba Jeffreya zaczęła tracić moc. W pobliżu nie było lotniska, więc pilot postanowił posadzić maszynę na... drodze stanowej na Florydzie. Zapewne byłoby łatwiej, gdyby w samolocie nie zawiodło też podwozie.
Na szczęście ani pilotowi, ani pasażerowi Iskry nic się nie stało. Bez szwanku z niecodziennego drogowego spotkania z samolotem wyszła też jadąca samochodem Shannon Bobbitt, której Iskra przeleciała tuż nad głową. - A mnie przeleciało przed oczami całe życie kiedy zobaczyłam ten samolot lecący z naprzeciwka. Mój syn, który jechał z tyłu, też był przerażony. Teraz będzie miał co opowiadać kolegom w szkole - relacjonowała.
Iskra lądowała na drodze stanowej nr 70, w okolicy miasta Okeechobee w poniedziałek 7 kwietnia. Dwumiejscowy samolot latał nad Florydą. Na pokładzie znajdowali się pilot – Bob Jeffrey, oraz właściciel maszyny Larry Littlefield, który leciał jako pasażer.
W pewnej chwili silnik polskiej Iskry zaczął tracić moc. Pilot zdecydował się awaryjnie lądować. Tyle że jedynym płaskim miejscem w okolicy była droga stanowa. Omijając linie wysokiego napięcia i pojazdy znajdujące się w ruchu, Jeffreyowi udało się posadzić Iskrę "na brzuchu", bez wyciągniętego podwozia, które też zawiodło.
Iskry z Iskry
Rozpędzony samolot sunął po drodze kilkaset metrów, ciągnąc za sobą snop iskier, zanim zatrzymał się na trawniku. Awaryjne lądowanie doprowadziło do zatrzymania ruchu na ok. 4 godziny.
PZL TS-11 Iskra to jednosilnikowy samolot szkolno-treningowy. Zaprojektowany przez zespół pod kierunkiem Tadeusza Sołtyka. Prototyp został oblatany w 1960 roku, zaś produkcja trwała do 1987 roku. Poza Polską gdzie latają do dziś, Iskry używane były przez lotnictwo Indii. Pojedyncze egzemplarze trafiły do użytkowników prywatnych m.in. W USA i Australii.
Źródło: tpcm.com
Źródło zdjęcia głównego: www.tcpalm.com