Zwiedzić całą Rosję w ciągu kilku godzin i zobaczyć, jak żyją jej mieszkańcy - brzmi nieprawdopodobnie, ale to możliwe. W Petersburgu, na ośmiuset metrach kwadratowych, powstaje wielka miniatura. Tak ogromnej nie ma żaden kraj na świecie.
Pożar lasu to najbardziej fascynujące widowisko w małej wielkiej Rosji. Jest prawdziwy dym, ogień i wycie syren, bo strażacy czuwają. Szybka akcja kilku jednostek ratuje sytuację. Ale następny pożar wybuchnie za dziewięć minut. Znów trzeba będzie gasić, ku radości widzów. - Robią wrażenie te szczegóły i momenty z życia wzięte. Makieta jest tak duża, że całości nie można ogarnąć jednym spojrzeniem. Tutaj widać tylko połowę – zachwyca się zwiedzający Aleksander Łomakin.
Bo to gigantyczna kraina o powierzchni 800 metrów kwadratowych, czyli ponad trzy razy więcej niż kort tenisowy. W przyszłości w tym krajobrazie zamieszka 200 tysięcy malutkich figurek. Ale nie tylko. - To obraz Rosyjskiej Federacji, gdzie są ludzie, wioski i miasta, dużo bardziej rozwinięte niż prowincja, i gdzie jeżdżą zupełnie inne samochody – podkreśla kierownik budowy makiety Denis Michiejew.
Rosja w miniaturze
Budowa makiety jeszcze nie jest zakończona, gdzieniegdzie straszą białe plamy. Ale poza tym to prawdziwa Rosja – oprócz Moskwy i Petersburga są także najbardziej charakterystyczne rzeki, góry i zakłady przemysłowe oraz niekiedy tak tajne obiekty, jak kosmodrom w Plesiecku czy baza okrętów podwodnych. - Niesamowity pomysł. Oczywiście, trzeba jeszcze wiele dopracować, ale bardzo mi się spodobało. Byłam w wielu rosyjskich miastach i tutaj łatwo rozpoznać najważniejsze miejsca naszego kraju – mówi turystka Maria Ziuba.
W tej miniaturowej Rosji jest ponad 100 scen zaczerpniętych z rzeczywistości. Jest próba ucieczki z więzienia – nieudana, bo wyjście z podkopu już otoczyli strażnicy. Gdzie indziej drwal piłuje drzewo, a kosiarze koszą zboże. Policjanci łapią gangsterów, a uczciwi obywatele odpoczywają nad Bajkałem, piją w miniaturowej restauracji lub remontują mieszkanie. Ale przede wszystkim jeżdżą – samochodami i koleją.
Robimy to co lubimy. Pewnie, że tutaj nie odpoczywamy, bo to jednak nasza praca. Ale do niedawna dla wielu z nas to było hobby. Tutaj realizują się nasze dziecięce marzenia pracownik Władimir Bowiczew
"Robi wrażenie"
- W dzieciństwie też bawiłem się kolejką, ale nie taką. Robi wrażenie! – zapewnia turysta Andriej Kudriawcew. Jeszcze jakie – dwa kilometry torów, dwieście pięćdziesiąt pociągów, tysiące wagonów. Gdy przejadą trasę, chowają się w podziemnych tunelach, gdzie czekają na bocznicach. Żeby się nie spóźniały, potrzebna jest prawdziwa dyspozytornia i system komputerowy.
Na razie kolej działa tylko w azjatyckiej części Rosji. I do tego ciągle z problemami. - Tutaj na tej zwrotnicy wagon często wyskakuje z szyn. Trzeba będzie podregulować – mówi obsługujący rosyjskie koleje w miniaturze Denis Miedwiediew.
"Tutaj realizują się nasze dziecięce marzenia"
Pracownicy tej małej wielkiej Rosji niemal wszystko robią samodzielnie – budują, tworzą krajobraz, układają kable. - Robimy to co lubimy. Pewnie, że tutaj nie odpoczywamy, bo to jednak nasza praca. Ale do niedawna dla wielu z nas to było hobby. Tutaj realizują się nasze dziecięce marzenia – zapewnia Władimir Bowiczew.
Prywatny właściciel zainwestował już tutaj 10 milionów euro. Dla Rosjan rozmiar ma znaczenie. Są dumni, że Rosja jest największa na świecie i przytłacza wszystkich swoim ogromem. Teraz to samo będzie można powiedzieć także o makiecie tego kraju.
Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Fakty" TVN