Po skandalu korupcyjnym w dyrekcji brazylijskiego Petrobrasu, 80 tys. pracowników państwowego giganta naftowego rozpoczęło w piątek 24-godzinny strajk przeciwko decyzji o sprzedaży części aktywów firmy, która znalazła się w wielkich kłopotach finansowych.
Strajk w największym państwowym koncernie Ameryki Łacińskiej proklamowała Jednolita Federacja Naftowców (FUP), centrala zrzeszająca większość związków zawodowych działających w Petrobrasie.
Ogromne łapówki
Podczas gdy strajkują naftowcy, Rada Administracyjna Petrobrasu obraduje nad sprzedażą części aktywów koncernu wartości piętnastu miliardów dolarów. Koncern przeżywa ogromne trudności finansowe w związku ze stratami, jakie poniósł z powodu afer korupcyjnych z udziałem członków jego dyrekcji, w które zamieszanych było wielu brazylijskich polityków. Część z nich aresztowano. Strajk sparaliżował pracę przedsiębiorstw Petrobrasu w dziesięciu z 27 stanów Brazylii, unieruchamiając rafinerie naftowe, stacje dystrybucji paliw, a nawet elektrownie cieplne. - Strajk ostrzegawczy następuje w 20 lat po historycznym 32-dniowym strajku z maja 1995 roku, który udaremnił prywatyzację Petrobrasu - głosi komunikat ogłoszony przez związkowców. Carolina Cavassa, rzeczniczka prasowa FUP, oświadczyła, że w strajku uczestniczy 90 proc. spośród 86 tys. pracowników koncernu w dwunastu stanach Brazylii. W toku śledztwa w sprawie korupcji w Petrobrasie prokuratura ustaliła, że suma łapówek, którymi właściciele prywatnych firm realizujących usługi dla koncernu naftowego przekupywali członków dyrekcji koncernu i polityków mających wpływ na jego decyzje, to co najmniej 800 milionów dolarów.
Autor: mb / Źródło: PAP